Niesamowita historia Gryfity, jachtu z duszą. Reportaż Joanny Mereckiej-Łotysz

(fot. archiwum członków załogi Gryfity)

Były czasy, gdy lśnił, a gładka linia mahoniowego kadłuba odbijała słońce, podczas gdy jego żagle łapały wiatr z taką mocą, jakby znały wszystkie sekrety morza. Gryfita – jacht z duszą, dziecko stoczni, w której każdy nit i każda deska miały znaczenie. Płynęła przez Bałtyk i dalej, odwiedzając porty, o których dziś niewielu pamięta.

Gryfita przemierzała fale, śniąc sny tych, którzy stawiali na niej pierwsze kroki w żeglarskim życiu. Na niej uczono się wiatru, na niej można było poczuć, czym jest prawdziwa wolność. Przez lata stała przy kei – samotna, milcząca. Deski szarzały, maszty ucichły. Aż do pewnego momentu.

– Historia Gryfity jest niesamowita. Pięć lat temu została zakupiona… przez internet – mówi Paulina Golińska, członkini załogi jachtu. – Żeglowanie daje absolutne poczucie wolności. Po kilku godzinach na wodzie inaczej się myśli i oddycha – dodaje.

„MAMY WIELE WSPÓLNYCH PRZYGÓD”

Jak wspomina kapitan Antoni Pietrzak, jego pierwszy kontakt z Gryfitą miał miejsce w 1977 roku.

– Mamy wiele wspólnych przygód. Mam nadzieję, że uda nam się przyciągnąć i nauczyć czegoś wielu młodych ludzi. Żeglarstwo to coś więcej niż sport czy turystyka. To dotyk wiatru na policzku i oddech wody pod stopami. To sztuka poruszania się bez silnika – tylko dzięki siłom natury i własnym umiejętnościom. Na pokładzie każdy staje się częścią załogi. Horyzont nie ma granic, a każdy rejs jest opowieścią o wolności, współpracy i odkrywaniu świata. Cisza między falami i szelest żagli sprawiają, że człowiek na chwilę zapomina o lądzie i wraca do najprostszych odczuć: wiatru, słońca, wody, ruchu. W tym tkwi magia żeglarstwa – w poczuciu, że płyniesz dzięki naturze, a nie wbrew niej – tłumaczy.

Wokół jachtu zebrała się garstka ludzi – zapaleńców, romantyków morza, rzemieślników i marzycieli. Nie dla sławy, nie dla zysku. Dla pamięci. I dla przyszłości. Czyszczą pokład, jakby polerowali legendę. Naprawiają każdą deskę, jakby leczyli stare rany. Ale przede wszystkim… żeglują.

Posłuchaj reportażu autorstwa Joanny Mereckiej-Łotysz, zrealizowany przez Jacka Puchalskiego:

 

aKa

Zwiększ tekstZmniejsz tekstCiemne tłoOdwrócenie kolorówResetuj