Czy potrzebujemy zmian w systemie edukacji? „Jeśli zmienia się świat, to szkoła musi za tym nadążać”

szkola123a1

Wygaszenie gimnazjów, 8-letnia podstawówka i 6-latki w szkołach lub w przedszkolach – zmiany w polskim szkolnictwie weszły w życie. Czy reformy systemu edukacji są potrzebne, czy może komplikują proces nauczania? To pytanie było tematem przewodnim audycji Nie Tylko Metropolia.

Gośćmi Radia Gdańsk byli: Krystyna Danilecka-Wojewódzka – wiceprezydent Słupska, Patryk Demski – burmistrz Pelplina, Wojciech Książek – szef Sekcji Oświaty i Wychowania Regionu Gdańskiego NSZZ Solidarność.

– W ciągu ostatnich 20 lat zmian w oświacie było sporo – mówił prowadzący program Przemysław Woś. Współprowadzący audycję Artur Kiełbasiński przypomniał: – Od września 1999 roku weszła w życie reforma oświatowa, która przewidywała, że klas podstawówki będzie mniej, a pojawią się gimnazja. Od tego czasu nauka w liceum trwała 3 lata, a w technikum 3 lub 4 lata. Efektem tych zmian było też wprowadzenie testów gimnazjalnych. (…) Pojawiły się spory trwające do dziś i dotyczące m.in. tego, czy posyłać 6-latki do szkół lub dostępności darmowych podręczników.

CZY ZMIANY IDĄ W DOBRYM KIERUNKU?

– Panowie mówią o ostatnich 26 latach, a ja w systemie edukacji jestem od 39 lat. Jesteśmy od bardzo dawna królikiem doświadczalnym. Mówimy o zmianach systemowych, ale zapominamy o zmianach, które wynikały z różnych rozporządzeń. Były to zmiany podstawy programowej, zmiany oceniania i wiele innych rzeczy, które bulwersują – powiedziała Krystyna Danilecka-Wojewódzka.

Wiceprezydent Słupska dodała, że edukacja, jak żadna inna dziedzina, potrzebuje dalekosiężnej, wieloletniej i jednolitej polityki, która gwarantuje stabilizację. Jej zdaniem, system edukacji pozbawiał uczniów „kreowania emocji i refleksyjności”.

 – Ciągle jeszcze uczeń jest indywidualistą, a nie członkiem zespołu. To wynika też z tego, że nie mamy czasu, aby zająć się systemowym procesem edukacji i wychowywania, bo ciągle gonimy. Teraz zaczęliśmy gonić, by wypełnić luki spowodowane tym, że przedszkolaki zostają w przedszkolach. (…) Gdyby nam się udało, jak w państwie Fińskim, przez 10 lat nie dokonywać żadnych zmian, to może wychowalibyśmy ucznia właściwie i zgodnie z potrzebami dzisiejszego świata, dając mu odpowiednie umiejętności i odpowiedni system wartości – mówiła Krystyna Danilecka-Wojewódzka.

Fot. Hanna Berenthal


„PARTIA, KTÓRA WYGRYWA WYBORY I MA PRAWO REALIZOWAĆ SWÓJ PROGRAM”

Wojciech Książek stwierdził, że sytuacja, w której na 10 lat zawiesza się wprowadzanie dużych zmian w systemie edukacji, byłaby czymś pozytywnym, ale może do niej nie dojść ze względu na „temperamenty Polaków”.

– Partia, która wygrywa wybory i ma czytelny program, ma prawo go realizować. W tym sensie trzeba uznać zmiany, które proponuje obecny rząd. Pojawiają się jednak uwagi. Po pierwsze, musi zostać zachowany dialog i staranność przy wprowadzaniu poszczególnych elementów programu. Chodzi o to, żeby następcy, którzy w końcu przyjdą, nie chcieli szybkiej zmiany. Po drugie, żeby pamiętać, że zmiany kosztują. A trzecia sprawa… Szkoła to ludzie – mówił Wojciech Książek.

Szef sekcji oświaty Regionu Gdańskiego NSZZ Solidarność przypomniał, że w samych gimnazjach pracuje obecnie ok. 100 tys. nauczycieli i ok. 20 tys. pracowników administracji i obsługi. Jego zdaniem, wprowadzając reformy trzeba zadbać o należyte rozwiązania finansowo-kadrowe, które zapobiegną odejściu z systemu dobrych pracowników.

„JEŚLI ZMIENIA SIĘ ŚWIAT, TO SZKOŁA MUSI ZA TYM NADĄŻAĆ”

– Ja postawiłbym tezę przeciwną w stosunku do tego, co państwo głoszą. Szkoła musi się zmieniać. Jeżeli zmienia się świat, zmienia się otoczenie, to szkoła musi za tym nadążać – powiedział Patryk Demski. – W polskim systemie edukacji mamy do czynienia z nadprodukcją ogólnie wykształconych młodych ludzi, którzy trafiali na rynek i często migrowali. Odpowiedzią na to jest reforma szkolnictwa zawodowego, która powinna się dokonać 10 lat temu.

Burmistrz Pelplina uważa, że tego typu zmiany powinny mieć miejsce w dwa, trzy lata po wejściu Polski do Unii Europejskiej. Według niego, na skutek tego zaniechania teraz „trzeba na pniu odbudowywać polskie szkolnictwo zawodowe i szkolnictwo związane z zakładami pracy, które jest potrzebne polskim i pomorskim przedsiębiorcom”.

– To, że politycy nie przewidzieli, że szkoła zawodowa nie nadąży za potrzebami rynku, powoduje dzisiaj różnego rodzaju napięcia w postaci sprowadzania pracowników z zagranicy, napływu osób z Ukrainy, i wiele innych. To pokazuje, że reforma jest konieczna. Pytanie dotyczy kosztów i czasu. Moim zdaniem reforma gimnazjalna przetrwała za długo. Staliśmy się zakładnikami zmian.

W audycji rozmawiano także o tym, jak z reformą poradzą sobie uczniowie, rodzice i samorządy oraz nauczyciele.

Posłuchaj audycji:

puch

Zwiększ tekstZmniejsz tekstCiemne tłoOdwrócenie kolorówResetuj