Polska w ogonie Europy. Rodzi się zbyt mało dzieci. Pomorze ma się jednak czym chwalić

Czy czeka nas wyludnienie obszarów i tak już dziś mniej zamieszkałych? Dlaczego Polacy mają tak mało dzieci? I co mogą samorządy, by ten trend odwrócić? Na te pytania odpowiadają goście audycji Radia Gdańsk – Nie Tylko Metropolia. Najwięcej dzieci w kraju rodzi się w województwie pomorskim, zwłaszcza w powiecie kartuskim – tak wynika z raportu „Dzieciolubne” obszary Polski, „Demografia i Gerontologia Społeczna – Biuletyn Informacyjny” prof. Piotra Szukalskiego. Na statystyczną Pomorzankę w wieku 15-49 lat przypadała dokładnie 2,117 dziecka – tak było w 1991 roku. W 1995 roku współczynnik wynosił 1,668, a w 2014 roku – 1,396. Pomimo spadku wskaźników, to właśnie na Pomorzu notuje się najwyższą liczbę narodzin w Polsce.

– Na terenie gminy rodzi się ok. 80 osób rocznie. W tym roku urodziło się już 79 dzieci, czyli o pięć więcej niż w zeszłym roku. Niestety, umiera więcej osób niż się rodzi. Chociaż w tym roku zgonów także jest mniej. Na pewno nie dogonimy lat 90. Wówczas średnio było 100 narodzin rocznie na terenie naszej gminy – mówi Maciej Chaberski, zastępca burmistrza Kępic.  

NAJBARDZIEJ „DZIECIOLUBNE” POWIATY

Najbardziej „dzieciolubne” są powiaty: kartuski, wejherowski i bytowski. Według prof. Szukalskiego, istnieje coś takiego jak dziedziczenie zachowań demograficznych. Gdy przychodzi się na świat w rodzinie wielodzietnej, to większa jest szansa na to, że samemu też się taką założy. Po drugie, gdy żyje się w regionie, w którym pewne zachowania występują częściej, rośnie skłonność do powielania tych zachowań.

– Wiele czynników powoduje to, że Polacy odkładają na później decyzję o posiadaniu potomstwa lub nie chcą mieć dzieci. Wpływ na to ma m.in. rynek pracy. Proszę wyobrazić sobie młodych ludzi, którzy kończą szkołę średnią, idą na studia, myślą jeszcze o studiach podyplomowych, odbywają staże. Oni wychodzą zazwyczaj z założenia, że najpierw muszą zdobyć stabilizację, a dopiero potem mogą myśleć o dzieciach. Młodzi ludzie, z którymi pracuję, mówią mi „Nie jest problemem założyć rodzinę, problemem jest ją utrzymać”.

POLSKA W OGONIE EUROPY

Na tle Unii Europejskiej Polska jest jednym z krajów o najniższym natężeniu urodzeń. W 2013 r. niższą dzietność niż w Polsce odnotowano jedynie w Portugalii (1,21) i Hiszpanii (1,27). Najwyższy poziom dzietności notowany jest w krajach zachodniej i północnej Europy – najwyższy był we Francji (1,99), w Irlandii (1,96), Islandii (1,93), Szwecji (1,89), Wielkiej Brytanii (1,83), Norwegii (1,78) oraz Finlandii i Belgii (1,75). Jednak – jak podkreślają analitycy Głównego Urzędu Statystycznego, wszystkie te współczynniki pozostają poniżej wartości określanej jako prosta zastępowalność pokoleń, która wynosi 2,13-2,15 – donosi Polska Agencja Prasowa, powołując się na GUS. Na mapie polski znajdują się też jasne punkty. Jednym z nich jest leżąca w województwie pomorskim gmina Kobylnica.

– W gminie Kobylnica obserwujemy tendencję wzrostową. Więcej osób się rodzi niż umiera. W roku 2015 urodziło się u nas 140 dzieci, w roku 2016 do 23 grudnia urodziło się 128 dzieci, a spodziewamy się, że do końca roku będzie ich jeszcze więcej. Rocznie umiera ok. 100 osób – mówi wójt Kobylnicy Leszek Kukliński.

Co mogą zrobić samorządy, by odwrócić niepokojące trendy demograficzne? Więcej o tym w audycji Nie Tylko Metropolia, którą prowadzi Przemysław Woś.

puch

Zwiększ tekstZmniejsz tekstCiemne tłoOdwrócenie kolorówResetuj