W województwie pomorskim jest ich ponad 25 tysięcy. Jak wygląda typowa siedziba Ochotniczej Straży Pożarnej?

Straż pożarna jest coraz mniej strażą ogniową, a coraz bardziej drogową. To własnie autostrady i ruch na drogach mają wpływ na ilość interwencji w danej jednostce. O tym jak wygląda przeciętna strażnica OSP, jaki procent interwencji to pożary oraz kto płaci za sprzęt strażacki rozmawiał Sebastian Kwiatkowski ze swoimi gośćmi.
W audycji Nie tylko metropolia udział wzięli: Jarosław Wydrowski, Prezes Zarządu Oddziału Gminnego Ochotniczych Straży Pożarnych, brygadier Edmund Kwidziński, wiceprezes Zarządu Oddziału Wojewódzkiego Związku Ochotniczych Straży Pożarnych, prezes OSP Goręczyno Andrzej Ustowski, naczelnik OSP Goręczyno Błażej Plichta, wójt Somonina Marian Kowalewski oraz Adam Drewniak z OSP Rozciszewo.

– Wygląd posterunku zależy od wcześniejszych działaczy. Strażnice pączkowały w zależności od występujących zagrożeń i zadań. Stąd wyposażenie było podstawą do tego, że zostały one powiększone. Są jeszcze takie, gdzie na przykład brakuje ogrzewania. To już jest zależne od zaangażowania samorządu – tłumaczył brygadier Edmund Kwidziński. – Jest jeszcze problem wyposażenia. Samochód daje jakąś podstawę i mobilizuje straż. Jeśli jednostka jest bez środka transportu, a takich jest jeszcze sporo, to nie jest to dopingujące do prowadzenia działalności – dodał.

STRAŻ OGNIOWA NA DROGACH

– Zamieszkanie ludzi, drogi krajowe i wojewódzkie mają ogromny wpływ na liczbę interwencji. Jednostka Żukowa znajduje się przy drodze krajowej numer 20, drodze krajowej numer 7 i jest w mieście – wyjaśniał Błażej Plichta. – Nasza jednostka OSP Goręczyno znajduje się przy drodze powiatowej i linii kolejowej, no i mieszkańców jest zdecydowanie mniej.

– Czyli też następuje zmiana nomenklatury, kiedyś to była Straż Ogniowa i rzeczywiście, te pożarowe interwencje dominowały. Jak spojrzymy jednak na Żukowo to pożarów jest 66, a miejscowych zagrożeń 191. W przypadku Redy 86 pożarów, a miejscowych zagrożeń 163. Czyli jednak najczęściej pracujecie na drogach – zauważył Sebastian Kwiatkowski.

– Tak, zdecydowanie. To co pan powiedział, te miejscowe zagrożenia to wszystkie zdarzenia, których nie określamy jako pożar. To właśnie do nich obecnie strażacy wyjeżdżają najczęściej – odpowiedział Plichta.

 
KWESTIA FINANSÓW
 
– Staramy się wszystkie jednostki utrzymywać zarówno pod względem sprzętu jak i funkcjonowania. W gminie Somonino mamy 7 jednostek, z tego 4 są w Krajowym Systemie Gaśniczo-Ratowniczym, 3 poza nim. Te cztery jednostki działają w różnych rejonach i mają różne potrzeby. Jedna z nich w miejscowości Hopowo przy krajowej numer 20 też często uczestniczy w takich wypadkach – powiedział wójt Somonina, Marian Kowalewski. – Staramy się tak dzielić finanse, że poza bieżącymi sprawami związanymi z utrzymaniem budynków, energią, opalaniem, kotłowniami i wyposażeniem staramy się zabezpieczać na to pieniądze w środkach własnych gminy. W tym także zakup sprzętu w postaci samochodów – dodał.
 
(Fot. Błażej Plichta)
 
Zwiększ tekstZmniejsz tekstCiemne tłoOdwrócenie kolorówResetuj