– Warto bawić się z psem w taki sposób, by rozwijać go intelektualnie. Jednocześnie zwierzak musi nadal wiedzieć, kto jest jego panem – mówiła w Radiu Gdańsk Agnieszka Kępka, międzynarodowy sędzia kynologiczny i behawiorystka.
Tłumaczyła, jak mądrze bawić się z psem z wykorzystaniem różnych przedmiotów.
PIŁECZKI SAME LATAJĄ
Specjalistka opowiadała o urządzeniu, które nazywa się iFetch. Na czym polega zabawa? – Pies bierze piłeczkę, musi ją przynieść, włożyć do otworu i urządzenie samo tę piłeczkę wyrzuca. Możemy ustawić, na jaką odległość. Jest to świetna zabawa dla psów, które uwielbiają biegać – opowiadała Kępka.
Jednocześnie ostrzegała, że urządzenie nigdy nie zastąpi człowieka. – Nie można zostawić zwierzaka bez kontroli, bo on nie może pięć godzin latać za piłeczką. A są psy, które nie znają umiaru – wyjaśniała. – Dzięki temu urządzeniu nauczymy psa, że musi pobiec po piłkę, przynieść ją i włożyć w odpowiednie miejsce – dodała.
MIŚ I PIŁKA
Zabawa numer dwa, czyli przynieś i posprzątaj. Jak zapewnia Agnieszka Kępka, gra jest intelektualnie rozwijająca i jednocześnie wpływająca na to, że my jesteśmy przywódcą. – Zaczynamy od dwóch zabawek. Na przykład bierzemy misia i piłkę. Ale ten miś, to ma być zawsze „miś”, a nie misiaczek, czy misiuniek. Tak samo z piłką. Musi być jedno słowo określające tę samą rzecz – podkreślała behawiorystka.
Kładziemy na podłodze misia i piłkę i podajemy psu przedmioty mówiąc „weź piłkę”, „weź misia” itd. Cofamy się o dwa kroki i wtedy pupil idzie za nami podając nam ją do rąk. – Kiedy macie pewność, że pies rozróżnia te dwa przedmioty, dokładacie trzeci, z czasem czwarty i tak dalej – mówiła specjalistka.
Ale to nie koniec. – Druga część zabawy jest bardzo fajna. Kiedy te zabawki leżą, bo pies nam je przyniósł, obok stoi pojemnik. I uczymy psa sprzątać. „Zanieś”, „odnieś”, „sprzątnij” – możecie wybrać, jakie słowo chcecie. I mówimy po kolei: zanieś piłkę, zanieś misia itd. – wyjaśniała sędzia kynologiczny.
UWAGA W LESIE
Pani Agnieszka była bardzo poruszona historią jamnika Dropsa, który w połowie maja zerwał się swojej pani ze smyczy w lesie i do tej pory się nie odnalazł. Apelowała o rozwagę właścicieli.
– Bardzo proszę, jak wchodzicie do lasu, uważać na psy. To nie musi być pies myśliwski, to może być taki zwykły „całuśnik łóżkowy” i nie wiadomo, co mu przyjdzie do głowy – mówiła.
Jest prosty sposób na „wyrywnego” pupila. – Miejcie zawsze ze sobą, w zależności od wielkości psa, linkę, na której będzie węzeł co dwadzieścia centymetrów. Kiedy będziecie chcieli spuścić psa ze smyczy, albo jak wam się wyrwie, ta linka musi się o coś zahaczyć. Zdążycie dobiec, zlokalizować psa i go złapać. Koszt jest niewielki, a jakie zabezpieczenie przed tragedią – zaznaczała Agnieszka Kępka.
Posłuchaj audycji:
Maria Anuszkiewicz