„Z obawy o własne bezpieczeństwo szukali dla siebie azylu”. Co zrobić, żeby rowerzyści rezygnowali z jazdy po chodniku?

W Gdyni trwa kampania „Rower to pojazd”. Jej celem jest zmuszenie rowerzystów do korzystania z jezdni, a nie chodników. Czy takie akcje mają sens i mogą zmienić nawyki rowerzystów? O tym rozmawialiśmy w audycji. Gośćmi Joanny Stankiewicz w studiu Radia Gdańsk byli: Anna Golędzinowska, radna Koalicji Obywatelskiej z Gdańska, Jakub Furkal, pełnomocnik prezydenta Gdyni ds. komunikacji rowerowej i wiceprezydent Sopotu Marcin Skwierawski. 

– Przez lata rowerzyści z obawy o swoje bezpieczeństwo uciekali tam, gdzie im bezpieczniej. Czyli na chodniki, na przestrzeń dedykowaną tym najsłabszym uczestnikom ruchu. Robili tak, bo bali się zbyt szybko wyprzedzających samochodów, zbyt bliskiej odległości od pojazdów. Czyli z obawy o własne bezpieczeństwo, szukali dla siebie azylu. Natomiast skala używania chodników jest na tyle duża, że zaczęło do nas spływać dużo sygnałów od pieszych – mówił pełnomocnik prezydenta Gdyni – Jakub Furkal.

Goście audycji Samorządowy Piątek podkreślali, że ruch rowerowy jest dla nich bardzo istotny i chcą jak najbardziej zachęcać mieszkańców do poruszania się jednośladami. – Moją ulubioną kampanią jest akcja Rowerowy Maj, która zachęca dzieci ze szkół i przedszkoli, aby korzystały z roweru lub hulajnogi jako środka transportu do szkoły. W Sopocie w tym roku wprowadziliśmy duże udogodnienia dla rowerzystów. Rozszerzyliśmy strefę „tempo 30” praktycznie na obszar całego miasta. Tylko na trzech ulicach jest dozwolona wyższa prędkość – komentował wiceprezydent Sopotu.

Radna z Gdańska zaznaczała, że w Gdańsku również obowiązuje podobne rozwiązanie. – Trzeba podkreślić, że Gdańsk jest znacznie bardziej policentrycznym ośrodkiem i złożonym, jeżeli chodzi o strukturę przestrzenną. Po 9 latach wprowadzania programu ograniczającego prędkość w kolejnych dzielnicach, w momencie, kiedy około 60 procent ulic objętych jest tą strefą („tempo 30” – red.) możemy powiedzieć o ewidentnych pozytywnych skutkach. W roku 2010 mieliśmy 27 wypadków ze skutkiem śmiertelnym na gdańskich drogach, w ubiegłym roku było to 10 wypadków – mówiła Anna Golędzinowska.

Zwiększ tekstZmniejsz tekstCiemne tłoOdwrócenie kolorówResetuj