Pogarsza się sytuacja drogowa na południu Gdańska. Powstają nowe osiedla, samochodów jest coraz więcej, a kolejne inwestycje drogowe są odkładane. Problem częściowo rozwiązałaby budowa Nowej Świętokrzyskiej, ale miasto przesunęło jej powstanie o kolejnych kilka lat. Jakie pomysły na poprawę sytuacji mają radni? Co zmienić w planowaniu inwestycji mieszkaniowych i drogowych? O tym w „Samorządowym Piątku” Joanna Stankiewicz rozmawiała z radnymi miasta Gdańska: Kamilą Błaszczyk z Koalicji Obywatelskiej oraz Kazimierzem Koralewskim z Prawa i Sprawiedliwości.
– Codziennie sama doświadczam „korkowych” sytuacji. To bardzo złożona sprawa, nie ma jednej przyczyny, wszystko się kumuluje. Faktycznie przybywa nam mieszkańców i inwestycji w tym rejonie. W związku z tym pojawiają się remontowe utrudnienia, bo – o czym trzeba pamiętać – każda inwestycja drogowa i budowlana, deweloperska, związana jest z koniecznością opłacenia przez dewelopera zmian w infrastrukturze drogowej w okolicy, bo siłą rzeczy, przybywa nowych mieszkańców i natężenie ruchu też będzie rosło. Pojawiają się samochody, ale na ten problem należy patrzeć szerzej, ponieważ to nie jest kwestia tylko samochodów, ale komunikacji w mieście, tego, żeby dać mieszkańcom alternatywę. Jestem przekonana, że dużą alternatywą będzie PKM na południe, która jest już na pierwszych etapach rozwoju – powiedziała Kamila Błaszczyk.
– Wystarczy jeden, drugi wypadek, kilka aut się zatrzyma i już jest totalny paraliż, od razu korkuje się obwodnica. Albo vice versa – na obwodnicy cokolwiek się wydarzy, to mamy korek w środku miasta. Drogi są tak przeciążone, że nawet w krótkiej perspektywie nie widać możliwości poprawy bez inwestycji w nowe drogi. Zdajemy sobie sprawę, że bez środków zewnętrznych Gdańsk nie zbuduje Nowej Świętokrzyskiej. Wyciągnąłem sobie jej koszty sprzed jedenastu lat. Według tamtych kalkulacji poszczególne odcinki to dwieście milionów, dwieście milionów. Dzisiaj to będą miliardy. Kiedy my radni lobbujemy w Warszawie, bo dla własnego okręgu musimy lobbować, żeby jakieś środki zewnętrzne przyszły, to słyszymy, że Gdańsk nie gospodaruje oszczędnie. W związku z tym, jakie mamy argumenty, żeby przekonać, żeby to właśnie Gdańsk dostał jakieś dodatkowe środki, jeśli nie dba o własne? – zauważył Kazimierz Koralewski.
– Nadrzędnym dokumentem jest Miejscowy Plan Zagospodarowania Przestrzennego. W Gdańsku mamy bardzo wiele tych planów, ale nie wszystkie tereny są nimi objęte. W momencie, kiedy nie mamy takich planów na konkretne rejony lub nie są one aktualizowane, po – powiedzmy – piętnastu czy dwudziestu latach, dochodzi do takich sytuacji, że jako miasto nie mamy możliwości zabronić inwestorowi jego inwestycji, która jest zgodna z miejscowym planem uchwalonym na przykład piętnaście czy dwadzieścia lat temu albo tego planu nie ma i są inne procedury. Ale trzeba też pamiętać, że mamy uchwalony na przykład standard ulicy miejskiej, który będzie wdrażany przy kolejnych inwestycjach i kolejnych planach, które uchwalamy. On jest uzgadniany, czyli będzie tam przewidziane miejsce na zieleń, dla pieszych, rowerzystów, pojazdów, żeby wszystko mogło funkcjonować w harmonijny sposób. Jeżeli skupimy się tylko na tym, żeby poszerzać drogi, bo będzie więcej samochodów, to nie dojdziemy donikąd – stwierdziła Kamila Błaszczyk.
– Pierwszym postulatem jest od lat, że gdańskie komunalne TBS-y powinny tam dociążać miasto, gdzie jest infrastruktura, czyli w tej części, gdzie miasto ma swoje grunty, w Dolnym Mieście, bliżej Śródmieścia, a nie akurat w Gdańsku Południu, gdzie budują deweloperzy. To było błędem i jest nim nadal. Drugą rzeczą jest, że dzisiaj potrzeba decyzji w sprawie nowych dróg, takich jak Jabłoniowa, bo widać, że aleja Pawła Adamowicza już jest za wąska i nie spełnia swojego zadania. Miała być tam duża arteria, która mogłaby górą przerzucać duże ilości pasażerów. W związku z tym, myślę, po pierwsze zmiana polityki inwestycyjnej miasta, jeżeli chodzi o lokalizację komunalnych inwestycji, a po drugie powinniśmy już dziś etapować takie wąskie gardła, które występują w osi Świętokrzyskiej i Jabłoniowej – podkreślił Kazimierz Kowalewski.
MarWer/am