Rada miasta z przytupem, na stadionie, ale argumentów brak. „Dulkiewicz zrobiła to, co potrafi najlepiej, czyli show i cyrk”

(fot. Radio Gdańsk)

Nie milkną komentarze po dwóch nadzwyczajnych sesjach Rady Miasta Gdańska, które zorganizowano jednego dnia. Pierwsza z nich miała dotyczyć fuzji PKN Orlen i grupy Lotos, natomiast druga – nieprawidłowości przy rozliczaniu się z inwestorem przy budowie Forum Gdańsk. Miały, bo ostatecznie sesje zostały upolitycznione. Dlaczego tak się stało i jak to oceniają przedstawiciele przeciwnych opcji politycznych?

Na te tematy dyskutowano w „Samorządowym Piątku”. Michał Pacześniak zapytał o to swoich gości, którymi byli Piotr Grzelak, wiceprezydent Gdańska oraz Przemysław Majewski, miejski radny Prawa i Sprawiedliwości. Pierwsze pytanie, jakie padło, dotyczyło kwestii własności spółki Lotos.

– Gdańsk nie posiada żadnych akcji Lotosu, ale spółka jest największym podatnikiem dla miasta. To podmiot, który zatrudnia tysiące gdańszczan i jest kluczowy w gospodarce miasta. W związku z tym ta nadzwyczajna sesja była niezwykle istotna. Byli na niej chyba posłowie wszystkich opcji politycznych, co do tej pory się nie zdarzyło. Natomiast jak zwykle w sprawach ważnych dla Gdańska zabrakło posłów Prawa i Sprawiedliwości. Zlekceważyli i uznali ten temat za drugorzędny. Dziś mamy sytuację, że Daniel Obajtek, który został zaproszony na tę sesję, a jest przedstawicielem wszystkich nas, czyli podatników, nie przyjechał i nie wyjaśnił, jakie jest uzasadnienie dla tej fuzji – twierdził Piotr Grzelak.

– Przypomnę słowa prezesa Obajtka: „Gdyby państwu faktycznie zależało na poznaniu szczegółów tej sprawy, zwróciliby się państwo bezpośrednio do mnie, bez robienia medialnej wrzawy” – wskazywał natomiast prowadzący audycję Michał Pacześniak.

– Mieliśmy do czynienia nie z nadzwyczajną sesją rady miasta, tylko z konwencją Platformy Obywatelskiej. Prezydent Dulkiewicz zrobiła to, co potrafi najlepiej, czyli show i cyrk. Zaprosiła nas na stadion, zamiast do siedziby Rady Miasta Gdańska. To może kolejne sesje będą organizowane na przykład w kamienicy na ul. Owsianej, która ostatnio płonęła, to porozmawiamy wówczas o fatalnym stanie Gdańskich Nieruchomości; a może spotkamy się na kompostowni w Szadółkach, to porozmawiamy o smrodzie, który dotyka gdańszczan. Natomiast to, co nas zszokowało, to kompletna pustka argumentacyjna. Pojawiali się posłowie PO, którzy powtarzali puste frazesy. Słyszałem europosła Janusza Lewandowskiego, który jest odpowiedzialny za sprzedaż polskiego majątku w latach 90. Takie są autorytety naszej gdańskiej władzy? Jeśli tak, to jest to fatalne dla nas – mówił Majewski.

– To nie była żadna konwencja PO, bo na sesji byli wszyscy posłowie, poza waszymi (PiS). A Daniel Obajtek, który jest opłacany z naszych pieniędzy i ma obowiązek stawiać się przed władzą publiczną nie odpowiedział na pytanie, dlaczego oddajemy moce przerobowe, obniżając bezpieczeństwo Polski – ripostował wiceprezydent Grzelak.

– Prezydent Grzelak wykazuje się dziś kompletną niekompetencją w zakresie bezpieczeństwa energetycznego. Zapomina o tym, że dziś tylko silne podmioty współpracujące ze sobą i grające razem na tym trudnym rynku surowcowym, tak jak Orlen i Lotos, są w stanie realnie zapewnić bezpieczeństwo energetyczne naszemu krajowi. I tu żadne zakłamywanie rzeczywistości ani odwracanie kota ogonem tego nie zmieni – argumentował radny Majewski.

Poruszony został także wątek kontrowersji wokół Forum Gdańsk.

– Pierwsze próby uzyskania dostępu do dokumentów dotyczących tej inwestycji sięgają 2020 roku. To jednak nic nie dało. Po ostatniej emisji dokumentu w telewizji, w którym poruszone zostały realne zastrzeżenia dotyczące Forum Gdańsk, zdecydowaliśmy się zawnioskować o nadzwyczajną sesję i po raz kolejny wystąpić o dostęp do dokumentów, w tym najważniejszego, czyli umowy. Otrzymaliśmy ją w końcu, ale dopiero wczoraj, gdy zaczęła się sesja. Ta umowa ma około 2-3 tysięcy stron, a my dostaliśmy tylko mały wycinek tej umowy, około 100 stron i zapoznanie się z całą tą dokumentacją nadal jest niemożliwe. To pokazuje, jak wygląda transparentność dokumentów w Urzędzie Miasta Gdańsk – wskazywał Przemysław Majewski.

– Słowo „nieprawidłowości” jest nieprawdziwe w stosunku do tej sprawy. Radni i poseł Płażyński często opowiadają różne rzeczy, ale trudno ich złapać na pozwie o zniesławienie. A tymczasem do takiego zniesławienia dochodzi. A jeśli chodzi o udostępnienie umowy, to ta umowa była objęta klauzulą poufności. Klauzula na wniosek prezydent Dulkiewicz została zdjęta. W środę wieczorem otrzymaliśmy od wspólników zezwolenie na ujawnienie tej umowy – tłumaczył Piotr Grzelak.

raf

Zwiększ tekstZmniejsz tekstCiemne tłoOdwrócenie kolorówResetuj