4 czerwca. „Żeby oceniać te wydarzenia, trzeba wrócić do tamtej rzeczywistości”

O rocznicy 4 czerwca, nowym programie mieszkaniowym rządu, strajku pielęgniarek i ciągu dalszym sprawy Trybunału Konstytucyjnego w Brukseli rozmawiali goście Śniadania w Radiu Gdańsk. Audycję zdominowała dyskusja dotycząca postrzegania wyborów czerwcowych.

Do studia zostali zaproszeni: Ewa Lieder – posłanka Nowoczesnej, Magdalena Błeńska – posłanka Kukiz’15, Marcin Horała – poseł PiS, Tadeusz Aziewicz – poseł PO, Marek Formela z SLD oraz Grzegorz Strzelczyk – przedstawiciel wojewody. Audycję prowadził Wojciech Suleciński.

„TO NIE JEST ZBYT KONTROWERSYJNA DATA. ZWYCIĘSTWO STRONY OPOZYCYJNEJ CIESZYŁO”

Wybory czerwcowe, nazywane też wyborami do Sejmu kontraktowego odbyły się 4 i 18 czerwca. Zostały przeprowadzone na zasadach uzgodnionych w trakcie rozmów Okrągłego Stołu. Wybranych zostało 460 posłów na Sejm PRL oraz 100 senatorów utworzonego Senatu PRL. Były to pierwsze częściowo wolne wybory po II wojnie światowej.

– To nie jest zbyt kontrowersyjna data. Zwycięstwo strony opozycyjnej cieszyło. Dyskusja schodzi jednak na temat transformacji w ogóle. I tu można mieć mieszane uczucia. 4 czerwca był tym dniem, kiedy można było mieć te ostatnie, niezmącone nadzieje lub, jak się potem okazało, złudzenia, że oto idziemy szybką drogą do wolności i suwerenności Polski. Porozumienia Okrągłego Stołu nie można potępiać z perspektywy 1989 roku, bo wtedy wydawało się, że to wszystko, co można osiągnąć. Można było mieć złudzenie, że to taka taktyczna gra opozycji, że wyszarpujemy kawałeczek wolności, po to, żeby za chwilę wyszarpać ją sobie całą. Wkrótce później okazało się, że dla części elit solidarnościowych to nie była taktyka, tylko porozumienie konstytuujące III RP. Zaraz potem strona solidarnościowa zaangażowała się w ratowanie „listy krajowej”. W końcu prezydentem tej pierwszej, rzekomo wolnej RP został Wojciech Jaruzelski. Data ostatecznie pozbawiająca złudzeń to 4 czerwca, ale 1992 roku, czyli obalenie rządu Olszewskiego. Mogliśmy zobaczyć, jak postacie tej naszej, wydawałoby się strony, takie jak: Donald Tusk, Stefan Niesiołowski, Lech Wałęsa rozmawiają o tym, że „jak SLD nie skrewi, to tych ludzi trzeba już jutro nie wpuścić do urzędu, bo ujawnią komunistycznych agentów” – mówił Marcin Horała, poseł PiS.

Zdaniem posła Horały III RP została symbolicznie obalona w 2015 roku, o czym miały zadecydować przede wszystkim głosy młodych wyborców, którym rzeczywistość polityczna pozwoliła na zbudowanie świadomości dotyczącej transformacji ustrojowej.

CZY PAMIĘĆ O WYBORACH CZERWCOWYCH ZACZYNA NAS DZIELIĆ?

– Trudno odnieść się do wszystkich wątków, które poruszył poseł Horała. Ja pamiętam niesamowity entuzjazm, byłem mocno zaangażowany w kampanię Jana Krzysztofa Bieleckiego. Mam takie „flesze” jak zrywam plakat Admirała Kołodziejczyka powieszony w sopockiej aptece. Czuliśmy, że dzieje się coś ważnego – wspominał Tadeusz Aziewicz. – Żeby oceniać tamtejsze wydarzenia, trzeba wrócić do tamtej rzeczywistości. Aktywna działalność dotyczyła wtedy wąskiej grupy. Pamiętam strajki, z których ludzie wychodzili poobijani. Nagle okazało się, że można komunizm pogonić. Cały ciąg późniejszych wydarzeń pokierował nas ku wolności. Lech Wałęsa doprowadził do powstania rządu Mazowieckiego. Przypomnę, że aktywnymi uczestnikami tego procesu byli bracia Kaczyńscy. To był początek mozolnego budowania nowego państwa. Nikt przed nami nie przechodził z komunizmu do wolnego rynku. To droga pełna problemów, która jednak doprowadziła nas do Unii Europejskiej i wejścia do NATO.

– Pamiętam tę atmosferę radości, zmianę, poczucie wolności. Skok cywilizacyjny w Polsce. Miałam 21 lat i z wielką nadzieją szłam na wybory. Mam świadomość, że ta zmiana nie była dla wszystkich korzystna, ale była to zmiana bezkrwawa. Mogło to wyglądać inaczej – zaznaczyła Ewa Lieder.

Mniej entuzjastycznie nastawiona do obchodów rocznicy wyborów z 4 czerwca była Magdalena Błeńska: – Świętowanie tego, że Polska stała się ostatecznie wolnym krajem jest ważne, tylko czy data jest odpowiednia? – pytała posłanka Kukiz’15. – Wspomnienia tych wydarzeń wpływają na emocjonalny odbiór sytuacji. Ja nie mam takich wspomnień, oceniam to z dzisiejszej perspektywy. To w ogóle nie były wolne wybory. Mówienie o wolnych wyborach jest absurdem. 35 procent mandatów przeznaczonych pod wybory to bardzo mało. Z punktu widzenia młodych ludzi, ta data nie jest wydarzeniem przełomowym.

„PÓŹNIEJSZE OBALENIE RZĄDU JANA OLSZEWSKIEGO TO SYMBOL DLA WIELU MŁODYCH LUDZI”

Marek Formela przypominał, że środowiska polityczne uległy wymieszaniu, a dawni przeciwnicy stali się dla wielu partnerami do rozmowy. Jako przykład podał postać Admirała Kołodziejczyka, którego plakaty zrywał Tadeusz Aziewicz, a który potem razem z Aziewiczem kandydował z list Unii Wolności.

– Formułujemy tezy środowisk, z których się wywodzimy. Historia to pewien proces. Bez wyborów byłby to inny scenariusz, być może analogiczny do rumuńskiego. Na wschodzie czekały wojska radzieckie, które stacjonowały też wewnątrz kraju, po stronie zachodniej mieliśmy reżim Honeckera. Uprawianie polityki to pewien wybór możliwości, które są dopuszczalne. Przypomnę, chociaż o tym się nie mówi, że w obrębie partii robotniczej istniały podziały. Partia w Gdańsku po 88 roku zaczęła się zmieniać. Powstawały zespoły do spraw reform. To pragnienie dokonania zmiany było pragnieniem różnych środowisk – twierdził Marek Formela.

Zdaniem przedstawiciela SLD kluczowy był moment powołania nowej koalicji. Tłumaczył, że Roman Malinowski i Jerzy Jóźwiak również ponieśli porażkę w wyborach do Sejmu kontraktowego, ale udało się im zyskać poparcie sporej części wyborców. – Mogliśmy do siebie strzelać, a wybraliśmy rozmowę – dodał Formela.

– Tak, tylko 3 lata później został obalony rząd Jana Olszewskiego. To symboliczne wydarzenie będące podtrzymaniem „układu magdalenkowego”. To symbol czytelny dla wielu młodych ludzi, którzy uderzają teraz w szklany sufit, są wśród nich miliony emigrantów. Mówimy to o stworzonym wówczas systemie gospodarczym – przypomniała Magdalena Błeńska.

Kolejne poruszone tematy również wywołały spore emocje. Goście dyskutowali o kondycji polskiego systemu zdrowia – do czego wyjściem był strajk pielęgniarek – oraz o założeniach rządowego programu mieszkaniowego. Zachęcamy do wysłuchania całej audycji Śniadanie w Radiu Gdańsk.

Posłuchaj audycji:

Piotr Puchalski

Zwiększ tekstZmniejsz tekstCiemne tłoOdwrócenie kolorówResetuj