Kontrola CBA w urzędach marszałkowskich. To zwykłe działania, czy polityczna gra?

Kontrole Centralnego Biura Antykorupcyjnego w urzędach marszałkowskich komentowali goście programu Śniadanie w Radiu Gdańsk. Prowadzący audycję Wojciech Suleciński pytał m.in. czy pierwsze informacje pojawiające się w mediach, mogły zostać odbierane jak „nalot” CBA na urzędy w całej Polsce.

Do studia zostali zaproszeni: Magdalena Błeńska – posłanka Kukiz 15, Tadeusz Aziewicz – poseł PO, Marcin Horała – poseł PiS oraz Dominik Kwiatkowski z Nowoczesnej.

– Teraz z gdańskiego urzędu marszałkowskiego wychodzi komunikat, że jest to jedna z 32 kontroli, które odbywają się w urzędzie i niczym się ona nie różni od pozostałych. Komu zależało, żeby to brzmiało tak, jakby do urzędów przy pomocy łomu weszła ekipa służb specjalnych i próbowała znaleźć winnych jakiś machlojek – pytał gospodarz programu.

CZEGO SZUKA CBA?

– W pierwszym zdaniu rzecznik CBA mówił, że chodzi o kontrolę wielkich pieniędzy. To może sugerować, że jeśli są wielkie pieniądze, to coś się z nimi dzieje. Finansowanie projektów, które są kontrolowane zakończyło się 30 czerwca 2015 roku. Jeden z takich projektów prowadziłem i mogę powiedzieć, że Urząd Kontroli Skarbowej Województwa Pomorskiego kontrolował w tym czasie ten projekt czterokrotnie. Czego szuka CBA w tym momencie? Przekornie powiem, że cieszę się, że CBA zawitało do tych urzędów. Liczę na to, że zawita też do Urzędu Miasta w Oświęcimiu i Małopolskiego Urzędu Marszałkowskiego i sprawdzi, jakim cudem szkoła męża pani premier dostaje pieniądze z unii i z miasta, nie sprawozdając się finansowo – mówił Dominik Kwiatkowski.

– Ponieważ jest organizacją pożytku publicznego – oponował Marcin Horała, tłumacząc, że jako taka organizacja, szkoła nie ma obowiązku raportowania do Krajowego Rejestru Sądowego. – To dęta pseudoafera – dodał poseł.

„NIEKTÓRZY SAMORZĄDOWCY OBROŚLI W PIÓRKA”

Tadeusz Aziewicz przypomniał, że środki pomocowe zostały „prześwietlone na wszystkie możliwe sposoby” i z tego powodu marszałkowie nie boją się kontroli. – Ludzie zadają mi jednak pytania, czemu CBA wchodzi w kompetencje Najwyższej Izby Kontroli? Wydawało się, że mamy NIK, żeby przeprowadzać kompleksowe kontrole, a CBA powinno się pojawiać tam, gdzie jest podejrzenie korupcji. Jest wysoce prawdopodobne, że cała ta sprawa ma podtekst polityczny. W kontekście jakości naszego państwa, to niesłychanie niebezpieczne.

Marcin Horała przypomniał, że kontrole pojawiły się także w urzędach marszałkowskich, w których w latach podlegających kontroli rządził PiS. – Niektórzy samorządowcy przesadnie obrośli w piórka. Uważają, że są zupełnie wyłączeni z systemu kontroli publicznej. Jeżeli twierdzą, że wszystko jest w porządku, to wyciągnięcie i sprawdzenie dokumentów przez CBA w niczym im nie zaszkodzi. Więc skąd ten pisk?

KTO POWINIEN DYSPONOWAĆ UNIJNYMI PIENIĘDZMI?

Wojciech Suleciński zastanawiał się, czy kontrola może być sprawdzianem wydawania unijnych pieniędzy i zarządzania nimi na szczeblu samorządowym. – Być może ta kontrola ma doprowadzić do stwierdzenia, że samorządy nie są sprawnym organem i pieniądze powinny trafiać np. do wojewodów – pytał prowadzący.

– CBA prowadzi kontrolę pewnych mechanizmów, zobaczymy co ta kontrola wykaże. Nie uprzedzajmy faktów. To kontrola urzędników dysponujących pieniędzmi podatników. Oni muszą mieć świadomość tego, że w papierach ma być porządek – oznajmił Marcin Horała.

Magdalena Błeńska stwierdziła, że z punktu widzenia obywatela są to kontrole mniej uciążliwe, niż te przeprowadzane wśród przedsiębiorców. – Pamiętam taką notatkę. To był jakby przykaz urzędniczy mający na celu karanie przedsiębiorców. Myślę, że kontrola w urzędach jest mniejszym wydarzeniem z punktu widzenia obywatela. Zaufanie społeczne do dysponujących pieniędzmi urzędów jest bardzo małe.

„TO MOŻE USZTYWNIĆ URZĘDNIKÓW”

Dominik Kwiatkowski ostrzegał, że istnieje już dużo obostrzeń i potrzeby dokumentowania wydatków z funduszy unijnych, a świadomość dodatkowego nadzoru może „usztywnić” urzędników. – Co do oceny wydatkowania funduszy unijnych, mam nieco inne zdanie. Przypadki złego wydatkowania twardych inwestycji były incydentalne. Można mieć wątpliwości co do programów miękkich np. szkoleń, gdzie dochodziło do przerostu formy nad treścią. W nowej perspektywie te pieniądze mają być wydane na innowacyjną gospodarkę i regionalne programy operacyjne – tłumaczył Kwiatkowski, który przypomniał, że województwa regionalnie pertraktowały z Komisją Europejską i ich pozyskiwanie jest kontrolowane przez jej urzędników, natomiast zachodzi potrzeba szybszego ich wydawania, co dodatkowe kontrole mogą opóźnić.

OD CZWARTKU KONTROLA 16 URZĘDÓW MARSZAŁKOWSKICH

Funkcjonariusze Centralnego Biura Antykorupcyjnego od czwartku kontrolują 16 urzędów marszałkowskich na terenie całego kraju. Kontrola dotyczy procedur wydawania dotacji unijnych w latach 2007-2013. Suma funduszy 16 programów regionalnych we wskazanych latach wynosiła 17,3 mld euro.

Jak informowali w mediach przedstawiciele CBA, kontrola obejmie też osoby odpowiedzialne za podejmowanie decyzji w instytucjach uczestniczących we wdrażaniu programów m.in. marszałków województw. Sprawdzona zostanie zgodność z prawem zamówień publicznych i zasad konkurencyjności. W razie ujawnienia nieprawidłowości, CBA rozszerzy zakres kontroli.

Goście programu Śniadanie w Radiu Gdańsk dyskutowali także o: płacy minimalnej, znaczeniu dla polskiej polityki międzynarodowej ćwiczeń Anakonda-16 oraz stosunkach polsko-niemieckich.

Posłuchaj audycji:

puch/mat

Zwiększ tekstZmniejsz tekstCiemne tłoOdwrócenie kolorówResetuj