Brawura kierowcy, małe doświadczenie czy złe warunki na drodze – co było przyczyną piątkowego wypadku kolumny rządowej wiozącej premier Beatę Szydło? Rozmawiali o tym goście Śniadania w Radiu Gdańsk.
Posłanka Nowoczesnej Ewa Lieder przyczynę wypadku widzi w zbyt małym doświadczeniu pracowników BOR. – Funkcjonariusz musi być szkolony przez co najmniej dwa lata. Jeśli ciągle się kogoś zwalnia, panuje chaos, a ludzie nie mają poczucia stabilizacji… Nic dziwnego, że boją się wsiadać do takiej limuzyny – mówiła.
ROZWIĄZAĆ BOR? POSŁANKA PIS: ROBIMY REFORMĘ
Zdaniem Doroty Arciszewskiej-Mielewczyk z PiS, tuż po katastrofie smoleńskiej BOR powinien zostać rozwiązany. – Obecnie planujemy reformę BOR. Robimy to wolno, bo wszystko trzeba reperować – podkreślała. – Żenujące, że PO i Nowoczesna już znają przebieg całego wypadku, mówią że trzeba bronić 21-letniego kierowcy, że na pewno jechali za szybko, a pojazdy nie były oznakowane. Nie będę wyrokować, tylko spokojnie poczekam na rozstrzygnięcie śledztwa – dodała.
– Najważniejszą wiadomością jest to, że pani premier nic poważnego się nie stało. Tak ważną osobę w państwie powinni przewozić najbardziej doświadczeni kierowcy, a trzech takich było w tym czasie na urlopie – ocenił Adam Korol z PO. – Musimy poczekać na koniec dochodzenia i wtedy będziemy mieć jasny stan rzeczy. Raz czytam, że pani premier ma złamaną kość strzałkową, a później rzecznik rządu mówi, że to nieprawda – dodał Piotr Walentynowicz, radny Gdańska z PiS.