W piątek odbył się strajk Związku Nauczycielstwa Polskiego. W związku z tym niektóre szkoły były zamknięte. Nauczyciele żądali gwarancji zatrudnienia przez kolejne 5 lat, podwyżki wynagrodzenia o 10 proc. Strajk był też wyrażeniem sprzeciwu przeciw reformie edukacji.
O strajku wypowiadali się politycy w Śniadaniu w Radiu Gdańsk. Program poprowadził Wojciech Suleciński. Jego gośćmi byli: Ewa Lieder – .Nowoczesna, Małgorzata Chmiel – Platforma Obywatelska, Małgorzata Zwiercan – koło Wolni i Solidarni oraz Marcin Horała – Prawo i Sprawiedliwość.
– Strajk miał służyć pokazaniu, że w polskim szkolnictwie dzieje się coś niedobrego. To protest nauczycieli i rodziców przeciw chaosowi związanemu z reformą edukacji. Rząd próbuje zwalić całą odpowiedzialność na samorządy i później mówi, że to prezydenci miast zamykają szkoły – stwierdziła Małgorzata Chmiel.
– Rząd niczego nie zwala, taki mamy ustrój oświaty. Można dyskutować czy jest dobry czy zły – odpowiadał Marcin Horała. – Władze Gdyni pokazują, że można zrobić tę reformę bez likwidowania szkół i zwalniania nauczycieli. Z kolei prezydent Gdańska Paweł Adamowicz wykorzystuje ją właśnie tak, by likwidować i zwalniać – dodawał.
Według Małgorzaty Zwiercan, powinniśmy zadać sobie pytanie, czemu miał służyć ten strajk. – Ja nie za bardzo wiem. Dlaczego włączone w to zostały dzieci i rodzice? – zastanawiała się posłanka.
– Rodzice to dorośli ludzie i oni doskonale wiedzą co robią. Nikt nas w nic nie wciąga. Udział rodziców w strajku pokazuje, że reforma oświaty jest fatalna i nie idzie za nią finansowanie. Przy tak dużej pieniędzy nikt nie dokłada pieniędzy, jest ona robiona na kolanie – mówiła Ewa Lieder.
mili