Ustawa o Sądzie Najwyższym poparta przez Senat bez poprawek. Teraz trafi ona do podpisu prezydenta. W związku z tym odbyły się demonstracje, ze istotnymi następstwami w przestrzeni internetowej. Pojawia się tam mnóstwo wzajemnych oskarżeń, począwszy od tych, związanych stricte z merytorycznymi kwestiami, jak i tych, które dotyczyły bardziej fizycznej sfery tego konfliktu. Gośćmi Wojciecha Sulecińskiego byli Ewa Lieder, posłanka Nowoczesnej, Leszek Czarnobaj, senator PO, Marcin Horała, poseł PiS, Marek Formela, członek SLD i Karol Rabenda, członek Porozumienia.
– 26 lipca skończył się w Polsce trójpodział władzy. Teraz wystarczy być 10 lat sędzią w sądzie rejonowym i można zasiąść w Sądzie Najwyższym. To miało być ukoronowanie kariery, dorobku naukowego, publicystycznego autorytetu, a nie w takim kierunku idą te zmiany – mówił Leszek Czarnobaj.
– Za każdym razem pan mówi, że nie ograniczacie głosu posłów opozycji, a to jest oczywista nieprawda. Jeśli sejm i Senat jest miejscem debaty, to właśnie przestał nim być, przez ograniczenie czasu wypowiedzi do trzydziestu sekund – dodała Ewa Lieder.
– Trzeba zwrócić uwagę, że od początku tej kadencji mamy do czynienia z sytuacją, że opozycja nie może się pogodzić z wynikami wyborów z 2015 roku i wszystkie zmiany są złe, niezgodne z Konstytucją, jest budowana atmosfera sytuacji nadzwyczajnej – zaznaczył Karol Rabenda.
– Niewątpliwie Konstytucja daje prawo do zmiany ustroju i organizacji sadów, natomiast uważam to ryzyko zmiany pierwszego prezesa Sądu Najwyższego w tym trybie narażony na zupełnie niepotrzebny delikt konstytucyjny, tak, jak za potrzebną uważam reformę ustroju sadów, bo jest to postulat, o którym wszyscy mówią, a nikt się nie chciał zmierzyć – zakończył Marek Formela.