Brutalnie tłumione demonstracje w Paryżu. „Jeśli spojrzymy na polskie manifestacje, u nas jest bal”

Demonstracje na Polach Elizejskich w Paryżu przeciwko podwyżce cen paliw zakończyły się brutalną interwencją policji oraz zamieszkami. Przepędzono 80 tysięcy ludzi, w efekcie czego dwie osoby zmarły. Zabrakło reakcji Unii Europejskiej?

Gośćmi Krzysztofa Świątka w audycji Śniadanie Polityków w Radiu Gdańsk byli: Dorota Arciszewska-Mielewczyk (PiS), Ewa Lieder (Nowoczesna), Sławomir Rybicki (PO), Marek Formela (SLD).

– W krajach demokratycznych takie demonstracje się zdarzają, ale tam nie było żadnych faszystowskich haseł ani niczego podobnego jak u nas. Te demonstracje są reakcją na politykę Emmanuela Macrona i ostatnią decyzję o podwyżkach cen paliw – komentowała Ewa Lieder.

– My jesteśmy bardzo cierpliwym społeczeństwem, które przetrzymało ceny paliw powyżej 5 złotych – twierdzi Marek Formela. – Myślę jednak, że to nie tylko o ceny paliw chodzi, a o głębszy sprzeciw wobec polityki Macrona – dodał.

Tłumienie demonstracji byłoby nadużyciem, natomiast tłumienie zamieszek, które mają charakter agresywny i powodują zniszczenia, jest uzasadnione. We Francji policja w stosunku do demonstrantów zawsze była bardzo stanowcza, żeby nie powiedzieć agresywna. Jest to pewien element polityczny tego kraju – mówił Sławomir Rybicki.

Ze smutkiem obserwuję, że opozycja na siłę usprawiedliwia wszystko to, co dzieje się poza granicami Polski, ale w bardzo brzydkim świetle przedstawia nawet ostatni marsz, który był bardzo piękny – powiedziała Dorota Arciszewska-Mielewczyk.

 

Zwiększ tekstZmniejsz tekstCiemne tłoOdwrócenie kolorówResetuj