Platforma Obywatelska próbuje budować opozycyjny front przed jesiennymi parlamentarnymi. Jakie partie może namówić do współpracy? Próbowali to przewidzieć goście Śniadania polityków w Radiu Gdańsk: Dorota Arciszewska-Mielewczyk, posłanka Prawa i Sprawiedliwości, Anna Błaszczyk z Kukiz’15, Karol Rabenda z Porozumienia oraz Sławomir Rybicki, senator Platformy Obywatelskiej.
– Nie udał się eksperyment Grzegorza Schetyny, który chciał zbudować całą narrację polityczną na krytyce strony rządowej, nie na wytwarzaniu nowego programu, tylko niekonstruktywnym krytykowaniu wszystkiego, zmienianiu zdania i zmuszaniu do współpracy mniejszych podmiotów szantażem: jeśli nie jesteście z nami, to jesteście za Zjednoczoną Prawicą. Efekt tego widzieliśmy w wyborach do Parlamentu Europejskiego. Polacy podziękowali tej opcji. Nie wiem, jak wyglądają negocjacje, bo PSL myśli o budowaniu swojej koalicji, m.in. z bezpartyjnymi samorządowcami – podkreślił Karol Rabenda.
– Będziemy mogli dyskutować o koalicjach, kiedy te bloki się wykrystalizują, bo dzisiaj jest to jeden wielki bałagan. PSL odciął się od swoich korzeni, ma problem i jest w klinczu. Grzegorz Schetyna jest zły, że PSL chce wybić się na niezależność. Jeżeli jedynym spoiwem opozycji jest bycie „anty-PiS”, to trudno jest dyskutować na programy. „Zlepek” kilku partii jest w interesie Platformy, ale PSL będzie chciał iść samodzielnie – komentuje Dorota Arciszewska.
– Kukiz’15 rozmawia z PSL-em. Łatwiej byłoby nam iść wspólnie z tą partią, ponieważ jako jedyni nie pobieramy subwencji i nie mamy sztabu urzędników, którzy pomogliby nam w zbieraniu podpisów z wdzięczności za stanowiska. PSL ma wybór – albo matematyczna liczba mandatów, idąc do wyborów z Platformą, albo powrót do korzeni. Wybierze jednak pewnie interes polityczny. Jesteśmy jednak gotowi, żeby iść do wyborów samodzielnie, mimo że jak zawsze wróży się nam, że nic nam się nie uda – tłumaczy Anna Błaszczyk.