Kwestie światopoglądowe mocno podzieliły naszych gości. Pierwsza przedwyborcza debata w Radiu Gdańsk

Kwestie światopoglądowe były głównym tematem pierwszej przedwyborczej debaty w Radiu Gdańsk. W poniedziałek w naszym studiu spotkali się kandydaci trzech największych politycznych ugrupowań – Beata Maciejewska (Lewica), Kacper Płażyński (Prawo i Sprawiedliwość) i Jarosław Wałęsa (Koalicja Obywatelska). Poniedziałkowa debata była podzielona na cztery części. Nasi goście odpowiadali na pytania redakcji, a pod koniec kandydaci mieli czas, żeby zadać sobie wzajemnie pytania i podsumować swoją kandydaturę. Debatę prowadził Jarosław Popek.

 

1 Edukacja Seksualna w szkole. Czy samorządy powinny wprowadzać tego typu programy?

Beata Maciejewska (Lewica)

– Uważamy oczywiście, że tak. Uważamy, że edukacja seksualna, przygotowanie do dorosłego życia jest niezwykle ważne wśród młodzieży. Przypomnę, że poza „deformą” edukacji, tym chaosem, który się dzieje w szkołach, w programie zmienia się na dobre niewiele. Edukacja seksualna jest tym, o co postulujemy jako Lewica. Chcemy, żeby młodzi ludzie byli przygotowani do życia, potrafili ze sobą współżyć i współpracować. Ten element życia jest niezwykle istotny. Mamy w programie to, żeby wprowadzać nie tylko rzeczy dotyczące edukacji seksualnej, ale także kwestie, które przygotowują nas całościowo do życia. Czyli np. zapobieganie takim rzeczom, jak hejt w internecie, umiejętność reagowania na fake newsy, umiejętność reagowania na sytuacje, kiedy ktoś nas molestuje. Dzisiaj pracuję z jedną z osób zaangażowanych w działania na rzecz „dobrej” edukacji seksualnej, nad podręcznikami, które do przygotowania do życia w rodzinie piszą m.in. księża, którzy mówią, jeśli jesteś gwałcona, to módl się do pana Boga. Jako Lewica się na to nie zgadzamy.

 

(Fot. Radio Gdańsk/Jacek Klejment)

Kacper Płażyński (PiS)

– Mieszać pana Boga w edukację seksualną, to może tylko reprezentantka Lewicy. My jesteśmy przeciwko wprowadzaniu edukacji seksualnej do pierwszych klas podstawówki. Uważamy, że to na rodzicach ciąży obowiązek, czy też przywilej do tego, żeby wychowywać swoje dzieci w takim duchu, jakim chcą. Jeżeli chcą poruszać we wczesnym wieku takie tematy ze swoimi dziećmi – to niech to robią. Ale szkoła jest od tego, żeby dzieciaki uczyć, a nie tworzyć jakiś fałszywy światopogląd, wpajać coś do głów, indoktrynować. Niestety, ale wczesna seksualizacja dzieciaków prowadzi bardziej do tego, że obniża się wiek inicjacji seksualnej, a wcale nie jest to działanie prewencyjne. To jest postulat, który jest bliski dzisiejszej, fałszywej lewicy. Mówię fałszywej, bo dawnej lewica oznaczało dbanie o sprawy społeczne i materialne. Dzisiaj lewica to jedynie kwestie mające na celu orbitowanie wokół seksu, wokół codziennych czynności; spania i zabawy. A nie o to w życiu chodzi.

Jarosław Wałęsa (KO)

– Najważniejsze jest, aby rozumieć to, że edukacja seksualna nie powinna dotyczyć bezpośrednio seksu. Edukacja seksualna powinna odpowiadać na trudne pytania w okresie dojrzewania, kiedy ciało młodego człowieka się zmienia. Żeby potrafił reagować na sygnały swojego ciała, żeby potrafił reagować na emocje, które są przez cały ten okres, żeby potrafił sobie poradzić w relacjach ze swoimi rówieśnikami. Sam program „Zdrove Love” dotyczy w tej chwili 150 uczniów, w skali Gdańska to jest naprawdę niewielki procent. Poza tym to był program dobrowolny, na który musieli się zgodzić rodzice, więc nie demonizowałbym tego programu. Ale naprawdę zwróćmy uwagę, że edukacja seksualna powinna przygotowywać młodsze dzieci do tego, żeby potrafiły reagować na sytuacje niezdrowe, pedofilskie. Żeby potrafiły rozpoznawać sygnały, które dostają od dorosłego, które są niewłaściwe. Dlatego ta edukacja jest tak niezbędna w kontekście tych afer pedofilskich, których ostatnio jest tak dużo. Musimy to robić, żeby dzieci miały odpowiednie narzędzia, żeby były odpowiednio przygotowane, żeby potrafiły odpowiednio reagować na te sytuacje, żeby znały swoje ciało i emocje. Ale jednocześnie, żeby potrafiły zdrowo prowadzić swoje relacje z rówieśnikami. Dlatego to jest niezbędne

2. Osobiste zdanie na temat związków partnerskich, także w kontekście słów prezesa PiS Jarosława Kaczyńskiego, który na sobotniej konwencji swojej partii zaznaczył, że rodzina to związek kobiety i mężczyzny.

Kacper Płażyński (PiS)

– Prawo i Sprawiedliwość przestrzega obowiązującego w Polsce prawa, a konstytucja mówi o tym, że chroni małżeństwo. Jeżeli chodzi o związki partnerskie, na tym chyba polega ta idea, że one są w pewien sposób prawnie nieuregulowane. Są to związki nieformalne, które często trwają bardzo długo i łączą ludzi, którzy się szczerze kochają. Każdy żyje tak jak uważa, ale to konstytucja wyznacza te instytucje, które w sposób szczególny musi chronić.

 

DSC 1902

 

(Fot. Radio Gdańsk/Jacek Klejment)

Jarosław Wałęsa (KO)

– Trzeba powiedzieć wyraźnie, że małżeństwo w Polsce jest święte. Jest to zapisane w konstytucji i jasno określone. Należy odczarować nazwę związek partnerski, bo on dotyczy w większości par heteroseksualnych. Par, które nie chcą zawierać małżeństwa, ale chcą mieć zabezpieczenia, takie jak wizyty w szpitalu u swojego partnera, kwestia dziedziczenia czy opieki nad dziećmi. Państwo ma obywatelom pomagać, a nie przeszkadzać. Jeżeli to ułatwiłoby życie wielu par, to trzeba to zrobić.

Beata Maciejewska (Lewica)

Prawa człowieka są nienegocjowalne. To, że związki partnerskie nie są uznawane przez polskie państwo, przez rząd PiSu, to jest karygodne. Artykuł 32. konstytucji mówi o tym, że jesteśmy wszyscy równi wobec prawa. W sytuacji, kiedy jesteśmy skansenem Europy, kiedy prezes jakiejś partii mówi, że taka, a nie inna rodzina jest wzorcowa, wszystko inne jest złe. To oznacza, że działa wbrew konstytucji, wbrew naczelnej zasadzie równości obywateli i obywatelek wobec prawa.

3. Czy hierarchowie Kościoła, jako pełnoprawni obywatele, mają prawo zabierać głos w sprawach dotyczących Polaków, w sprawach światopoglądowych, bez narażania się na brutalne ataki?

Jarosław Wałęsa (KO)

– Kościół miał zawsze bardzo ważną funkcję w naszym kraju. Wydaje mi się, że hierarchowie powinni zabierać głos, są pełnoprawnymi obywatelami. Problem pojawia się wtedy, kiedy rozdział Polski od Kościoła jest momentami zbyt zamazany. To powinno być przestrzegane na tyle, żeby Polska była nowoczesnym państwem. Jeżeli te granice są przekraczane, to należy na to zwrócić uwagę.

 

DSC 1863

(Fot. Radio Gdańsk/Jacek Klejment)

Kacper Płażyński (PiS) 

– Księża w polskiej kulturze i drodze do niepodległości odgrywali ogromną rolę. Ja nie widzę problemu w tym, że Polscy obywatele, a księża nimi są, angażują się w życie lokalne i polityczne. To jest część ich praw obywatelskich, wynikających z konstytucji, na którą tak często lubimy się dzisiaj powoływać. Hierarchowie polscy z natury swojej misji. Wydaje się naturalnym, że wypowiadają się na sprawy etyczne i moralne, bo od tego jest Kościół, żeby zgodnie ze swoim nauczaniem zabierać głos publicznie w sprawach, w których naucza.

Beata Maciejewska (Lewica)

– Kościół katolicki jest dzisiaj państwem w państwie, Kościół katolicki jest bezkarny w różnych kwestiach, m.in. w kwestii pedofilii. To nie zostało do tej pory należycie załatwione wobec ofiar, których jak wiemy, jest bardzo dużo. Kościół katolicki jest bardzo bogatą instytucją. Instytucją, która jest drugim po Skarbie Państwa właścicielem ziemskim. Oczywiście każdy ma prawo wypowiadać się w sferze publicznej, ale sytuacja Kościoła katolickiego jest niewspółmierna i niewłaściwa wobec innych podmiotów. Powinny być ograniczone przywileje kościoła katolickiego.

 

Zwiększ tekstZmniejsz tekstCiemne tłoOdwrócenie kolorówResetuj