„TU rodziła się Solidarność” stanie tam, gdzie planowano. W tej kwestii politycy są zgodni: wystaw nie wolno zakazywać

Władze Gdańska nie zgodziły się na wystawę „TU rodziła się Solidarność” na Placu Solidarności. Instytut Pamięci Narodowej poinformował o tym w czwartek, zwracając uwagę, że decyzja ta uniemożliwia realizację jego statutowych działań. Prezydent Gdańska Aleksandra Dulkiewicz po kilku dniach zmienia wcześniejszą decyzję swoich współpracowników.

O zamieszaniu wokół wystawy IPN w Śniadaniu Polityków w Radiu Gdańsk Jarosław Popek rozmawiał z Januszem Śniadkiem z PiS, Jerzym Borowczakiem z KO, Magdaleną Sroką z Porozumienia oraz Markiem Rutką z Lewicy.

 

 

– Urzędnicy podejmują decyzje i prezydent jest od tego, żeby je rozpatrzył i zmienił, jeśli są niezgodne z tradycją. Powinien być nadzór nad wystawami, ale nie wolno ich zakazywać, bo to przestań publiczna – powiedział Jerzy Borowczak.

 

– Nie chce mi się, wierzyć, by ta decyzja była podjęta bez wiedzy pani prezydent, która z pewnością emocjonalnie, po porażce Trzaskowskiego, postanowiła odreagować twierdząc, że robi na złość środowiskom PiS – uznał Janusz Śniadek.

 

– Wydaje mi się, że to nie była decyzja urzędnika. Dziwi mnie to bardzo, bo mówi się o zasypywaniu podziałów, a takie właśnie decyzje je wywołują. To wydawało się być decyzją polityczną – dodała Magdalena Sroka.

 

– Ja się cieszę, że jednak decyzja wstępna została cofnięta, aczkolwiek Lewica od samego początku jasno wskazuje, że IPN w tej formie powinien zostać zlikwidowany, a archiwa powinny być jawne – stwierdził Marek Rutka.

Zwiększ tekstZmniejsz tekstCiemne tłoOdwrócenie kolorówResetuj