Szokujące nagranie z Michnikiem w roli głównej. „Napluł w twarz wszystkim, którym pamięć ofiar stanu wojennego była bliska”

Co jesteśmy winni ofiarom stanu wojennego i jak oceniać fraternizację Adama Michnika z Wojciechem Jaruzelskim? Dlaczego do dnia dzisiejszego nie udało się sprawiedliwie osądzić komunistycznych zbrodniarzy i wyciągnąć konsekwencji z ich ówczesnych działań? M.in. o tym dyskutowano na antenie Radia Gdańsk w audycji „Śniadanie Polityków”.

Gośćmi Krzysztofa Świątka byli Joanna Senyszyn (Lewica), Janusz Śniadek (Prawo i Sprawiedliwość), Artur Dziambor (Konfederacja) oraz Sławomir Rybicki (Koalicja Obywatelska). Prowadzący zapytał polityków o to, co jesteśmy winni ofiarom stanu wojennego. Okazją do rozmowy jest obchodzona dziś 40, rocznica wprowadzenia tego zbrodniczego aktu.

– Jak orzekł Sąd Okręgowy w Warszawie, w styczniu 2012 roku stan wojenny wprowadziła grupa przestępcza o charakterze zbrojnym pod kierunkiem Wojciecha Jaruzelskiego. Dlaczego zatem do dziś nie udało się osądzić sprawiedliwie komunistycznych zbrodniarzy? – zastanawiał się Krzysztof Świątek. Prowadzący zapytał też polityków, jak oceniają fraternizację Adama Michnika z Wojciechem Jaruzelskim, którą poznaliśmy kilka dni temu w materiale śledczym Anity Gargas (TVP i Gazeta Polska). W reportażu pokazano wypowiedzi Michnika sprzed dwudziestu lat, m.in. oceniające, że „Wojciech Jaruzelski jest polskim patriotą”. Jaki zatem wpływ rola Michnika miała na kształt Polski po 1989 roku?

– Zarówno ofiarom Grudnia’70, ofiarom stanu wojennego, jak i górnikom z kopalni „Wujek” jesteśmy winni pewien rachunek sumienia, opowieść o tym, jak zmieniamy Polskę. Jesteśmy winni nie tylko pamięć, ale również dochowanie wierności ideałom i wartościom, w imię których oni oddali swoje życie. W kontekście tego ogromnego zobowiązania, bo my dziś cieszymy się wolnością właśnie dzięki ofierze ich życia, trzeba spojrzeć na to, co się wydarzyło 20 lat temu w willi Wojciecha Jaruzelskiego. Do jego domu przyszedł pan Michnik, jak można przypuszczać, obserwując mimikę, gesty i zachowanie, był w stanie wskazującym. Dopuścił się rzeczy gorszącej. W najmniejszym stopniu nie miał prawa wybaczać generałowi Jaruzelskiemu. W latach 90., w okresie transformacji, zarówno „Gazeta Wyborcza” jak i Adam Michnik pretendowali do roli guru intelektualnego Trzeciej Rzeczypospolitej. A tymczasem Adam Michnik okazał się kompletnym degeneratem moralnym. Tak naprawdę napluł w twarz wszystkim rodzinom i ludziom, którym pamięć ofiar stanu wojennego i Grudnia’70 była bliska – mówił Janusz Śniadek.

Prowadzący zwrócił też uwagę na to, że rodziny ofiar nie doczekały się sprawiedliwości, ponieważ nikt z dygnitarzy komunistycznych nie został tak ukarany, aby poszedł do więzienia.

– Nie zgodzę się na to, aby brać udział w sądzie nad wypowiedziami Adama Michnika czy działalnością „Gazety Wyborczej”. Przypisywanie Michnikowi czy „Gazecie Wyborczej” winy za to, że nie zostały ukarane osoby winne wprowadzenia stanu wojennego czy wcześniej wydarzeń grudniowych, jest po prostu nieprawdziwe. Ta geneza jest bardziej skomplikowana i złożona, i sięga czasów, w których komuniści, oddając władzę, doprowadzili do rozmów w Magdalence i później przy Okrągłym Stole. W tych rozmowach udział wzięli nie tylko Adam Michnik, ale też Lech i Jarosław Kaczyńscy oraz cała elita ówczesnej „Solidarnośc” i późniejszej opozycji demokratycznej – wskazywał Sławomir Rybicki.

Dyskutowano też o ustawie, którą przyjął Sejm głosami ponad czterystu posłów. Oddaje ona hołd ofiarom pacyfikacji w kopalni „Wujek” i pozostałym ofiarom stanu wojennego. Jedną z osób, która się wstrzymała od głosu, była poseł Joanna Senyszyn.

– Ta odezwa, deklaracja, uchwała jest bardzo zakłamana. Używane są tam skandaliczne sformułowania. Chodzi o takie sformułowania, jak „zbrodnicza”, „junta wojskowa”, które są nieprawdziwe. Kolejne przekłamanie to podpięcie pod stan wojenny zamordowania księdza Jerzego Popiełuszki. Został on zamordowany rok i trzy miesiące po zakończeniu stanu wojennego. Sejm i politycy nie są historykami, a to historycy powinni oceniać stan wojenny. Szokują mnie takie słowa w ustach ludzi, którzy deklarują się jako katolicy, że nie można wybaczyć. Tymczasem katolicka doktryna religijna wręcz nakazuje wybaczenie. Więc nie jesteście prawdziwymi katolikami, a tylko się pod nich podszywacie. A wracając do stanu wojennego, to nie wiemy, co by się działo, gdyby nie został on wprowadzony, być może dużo gorsze rzeczy. Mogłoby dojść do wojny domowej – mówiła posłanka Lewicy.

– Jestem dzieckiem stanu wojennego, urodziłem się w stanie wojennym. Znając historie i świadectwa bohaterów, mając też wiedzę o oprawcach, uważam, że jesteśmy winni ofiarom tych czasów rozliczenie. Bo ludzie, którzy byli wówczas po złej stronie, do dziś nie zostali rozliczeni, spokojnie chodzą sobie po Sejmie i biorą udział w pracach parlamentarnych. Niektórzy z nich zaledwie parę lat po transformacji mieli władzę w swoich rękach, nie tylko finansową i biznesową, ale również tę rzeczywistą: sejmową, parlamentarną. Mam tu na myśli byłych PZPR-owców. I to jest, moim zdaniem, zbrodnia którą popełniono. Nie doszło do żadnej dekomunizacji, nie było żadnego rozliczenia – mówił z kolei Artur Dziambor.

raf

Zwiększ tekstZmniejsz tekstCiemne tłoOdwrócenie kolorówResetuj