Przymusowa relokacja migrantów. Politycy ocenili, czy należy zrobić w tej sprawie referendum

(Fot. Radio Gdańsk)

Ciąg dalszy kwestii unijnych przepisów w sprawie relokacji migrantów. Politycy Prawa i Sprawiedliwości chcą przeprowadzić referendum, któremu sprzeciwiają się reprezentanci opozycji. Pojawiają się także głosy o punkcie w unijnych regulacjach, który zwalniałby kraje, będące pod tzw. presją migracyjną z przyjmowania imigrantów. Czy tym samym Polska zostanie zwolniona? Czy zostanie zorganizowane referendum? To pytania, nad którymi zastanawiali się dzisiejsi goście Piotra Kubiaka w audycji “Śniadanie Polityków”: Joanna Senyszyn z Lewicy Demokratycznej, Tomasz Rakowski z Prawa i Sprawiedliwości, Łukasz Kopeć z partii Szymona Hołowni Polska 2050 oraz doradca prezydenta RP Piotr Karczewski.

Na początku dyskusji prowadzący przytoczył sondaż przeprowadzony przez Social Changes dla portalu wPolityce.pl, z którego wynika, że 76 proc. ankietowanych Polaków sprzeciwia się przymusowej relokacji migrantów. Następnie zapytał Tomasza Rakowskiego, czy jego zdaniem referendum jest potrzebne oraz jak miałoby brzmieć ewentualne pytanie w nim zawarte? – Jak to pytanie miałoby brzmieć, to ja nie jestem w stanie teraz powiedzieć. Ono powinno oddawać intencje tego referendum, a jego intencją jest to, żeby posłuchać suwerena, czyli narodu i aby to naród mógł wyrazić swoją wolę w kwestii tego, czy chce i czy godzi się na to, żeby narzucać nam siłowo migrantów. To jest intencja tego referendum i potencjalnego pytania. I tak jak pan redaktor przytoczył jeden z sondaży – było ich zresztą kilka – one bardzo mocno wskazują, że Polacy mają jasne stanowisko w tej sprawie i nie chcą tego zaakceptować. 75 procent Polaków nie chce siłowego narzucania migracji. Z różnych powodów. Po pierwsze widzimy, co się dzieje pod względem bezpieczeństwa w krajach, które na taką migrację się zgodziły, takich jak Niemcy, Szwecja czy Francja. Niestety są dzielnice w tych krajach, w których przestępczość jest bardzo duża. My nie chcemy tego problemu importować do siebie. Tu się nie ma nad czym zastanawiać, jak to będzie wyglądało u nas, w Polsce – argumentował.

Piotr Kubiak zapytał Joannę Senyszyn, jak ona odbiera kwestię przymusowej relokacji. – No właśnie tak (przymusowo – przyp. red.) w ogóle nie będzie. Już komisarz ds. wewnętrznych imigracji – pani Johanson – tłumaczyła, że krajów, które są pod tzw. presją migracyjną, jak Polska czy Czechy, które już przyjęły bardzo wielu uchodźców wojennych z Ukrainy, w ogóle nie będzie to dotyczyło – powiedziała.

Prowadzący dopytywał, czy Komisja Europejska nie mogłaby w takim razie wyłączyć z tego postępowania Polskę, Czechy czy Węgry? – Tak naprawdę nie wiadomo jeszcze, jak ostatecznie będą te przepisy wyglądały, ale właśnie wprowadzenie tego punktu, że Polska, Czechy i kraje będące pod presją migracyjną, nie będą musiały przyjmować żadnych imigrantów, bo już przyjęły dosyć uchodźców z Ukrainy, było powodem do radości np. dla Czech, które się bardzo ucieszyły i uznały to za wielki sukces. I ja uważam również, że to jest wielki sukces także dla Polski, dlatego, że my wiemy, że Polacy nie chcą przyjmować imigrantów np. z Afryki, czyli innej strefy kulturowej. My to wiemy i dlatego nie trzeba robić żadnego referendum i dlatego jesteśmy temu przeciwni, ponieważ – po pierwsze – referenda w Polsce nie są wiążące. W związku z tym, nawet jeśli będzie taka odpowiedź, to my to już ją znamy – tłumaczyła Senyszyn.

Do wypowiedzi przewodniczącej Koła Parlamentarnego Lewicy Demokratycznej odniósł się następny rozmówca, który zwrócił uwagę, że ostateczne przepisy nie są jeszcze znane. – Przede wszystkim nie ma przepisów końcowych i nie wiemy, jak one będą brzmiały. Czy Polska faktycznie będzie zwolniona, czy nie będzie zwolniona. To jest punkt pierwszy. Po drugie już kiedyś obiecano nam, że otrzymamy pieniądze z KPO. Szefowa Komisji Europejskiej mówiła, że te pieniądze już są i to też nie zostało dotrzymane. Do tej pory pieniądze, które się Polsce należą, nie trafiły do Polski. Kolejna sprawa – pan kanclerz Scholz w Bundestagu mówił, że to jest korzystne dla Niemiec. To się opłaca Niemcom. No więc właśnie, jeżeli to się opłaca Niemcom, to niekoniecznie to się musi innym krajom opłacać, a przede wszystkim Polsce. A my jesteśmy tutaj po to, żeby bronić interesu polskiego. Następna sprawa to prawa człowieka. Czy to jest zgodne z prawami człowieka, że nakazuje się komuś, że ma pojechać do takiego konkretnego kraju? To nie są standardy europejskie, żeby narzucać komuś, gdzie ma żyć i mieszkać. Kolejna sprawa to to, że Polska przyjęła dwa miliony braci i sióstr z Ukrainy. Polska pomogła Ukraińcom. I nie otrzymaliśmy z tego tytułu pieniędzy. Teraz nas się chce karać kwotą 20-22 tysięcy euro za to, że nie przyjmiemy imigranta? Przecież to jest jakaś parodia – mówił Karczewski.

Łukasz Kopeć zwrócił z kolei uwagę na to, że referendum to niekoniecznie odpowiednie rozwiązanie, a działania powinny skupiać się na innym szczeblu. – Wydaje mi się, że nie ma zdziwienia, że każdy z krajów próbuje rozwiązać swoje problemy i tak samo Polska powinna te problemy rozwiązywać i walczyć o jak najlepszą swoją pozycję. Próba zrobienia referendum wydaje mi się pewnego rodzaju próbą zrzucenia nieudolności polityków Prawa i Sprawiedliwości w negocjacjach z Brukselą. Polscy politycy, czyli przedstawiciele obecnej władzy, powinni kanałami dyplomatycznymi próbować walczyć o to, co nam się słusznie należy. Przyjęliśmy prawdopodobnie dwa miliony uchodźców ze wschodu, z Ukrainy. Powinniśmy walczyć, aby nasze działania solidarnościowe w ostatnich latach zostały uwzględnione w polityce migracyjnej Unii Europejskiej i to jest właśnie zadanie dla polityków, aby się tym zająć. Obecnie próba tworzenia referendum wydaje się próbą usprawiedliwienia swoich działań, a może właśnie braku tych działań. Zbliża się kampania wyborcza i z mojej perspektywy wygląda to tak, że Prawo i Sprawiedliwość – być może z powodu braku pomysłu na kampanię – wyciągnęło płytę z najlepszymi przebojami z ostatnich lat – stwierdził Łukasz Kopeć.

Jak zwrócił uwagę prowadzący, to Unia Europejska wyciągnęła ten temat, do czego odniósł się poseł Polski 2050. – W momencie – jak przytoczył pan badanie – w którym Polacy są w tym temacie zgodni, tak samo politycy mówią jednym głosem, że te mechanizmy podziału, które zostały zaproponowane, są niesprawiedliwie, to próba zrobienia teraz referendum to jest wyciągnięcie imigranckiej płyty z 2015 roku, co może wynikać z braku pomysłu na kampanię – dodał przedstawiciel Polski 2050.

Posłuchaj całej audycji:

ol

Zwiększ tekstZmniejsz tekstCiemne tłoOdwrócenie kolorówResetuj