„Wyraz desperacji” czy „obrona uczciwych wyborów”? Dyskusja o rezolucji Parlamentu Europejskiego

(Fot. Radio Gdańsk)

W audycji “Śniadanie Polityków w Radiu Gdańsk” spotkali się: posłanka Platformy Obywatelskiej Małgorzata Chmiel, poseł Prawa i Sprawiedliwości Janusz Śniadek, poseł Nowej Lewicy Marek Rutka oraz wicewojewoda pomorski Aleksander Jankowski, aby wspólnie z prowadzącym audycję Jarosławem Popkiem omówić bieżące wydarzenia polityczne. Rozmówcy skupili się na rezolucji Parlamentu Europejskiego z 11 lipca, krytykującej zmiany w polskim Kodeksie wyborczym.

Na początek głos zabrał Janusz Śniadek, który powodów kolejnej rezolucji dopatrywał się w prężnie działającej gospodarce Polski. – Przyznam, że ta – kolejna już – rezolucja dotycząca Polski w sytuacji, gdy wokół nas – w Polsce i na świecie – dzieje się tak wiele, jest wyrazem pewnej desperacji. Szukam uzasadnienia tego gdzieś poza tym, co się mówi wprost. Odpowiedzią mogą być słowa ambasadora amerykańskiego, który w wywiadzie dla „Rzeczpospolitej” stwierdził, że Polska jest dziś jedną z najbardziej dynamicznych gospodarek nie tylko w Europie, ale i na świecie. To pewne docenienie tego tempa rozwoju w ostatnich latach, połączonego z ogromną pomocą dla Ukrainy, bardzo podniosło rolę i znaczenie Polski, tak w Europie, jak i w świecie. I to wszystko jest bardzo nie w smak Berlinowi i innym krajom tej osi Berlin-Paryż, które chcą to znaczenie polski deprecjonować. To jest faktyczny powód, czy przyczyna tego nieustającego grillowania Polski przez elity brukselskie. Ja traktuję tę kolejną rezolucję jako dowód na właściwy kurs i działania prowadzone przez polski rząd. Dobry bieg zdarzeń. Znaczenie Polski rośnie i to jest rzeczywisty powód tego nieustannego ataku ze strony Berlina, dla którego ten scenariusz jest nie do przyjęcia – argumentował.

Do wypowiedzi posła Prawa i Sprawiedliwości odniosła się Małgorzata Chmiel. – Słuchając mojego przedmówcy, nie mogę się nadziwić. Tak jakby pan poseł żył w jakiejś równoległej rzeczywistości. Ta rezolucja została podjęta w imię obrony uczciwych wyborów w Polsce, przeciwko zmianom w Kodeksie wyborczym, które są niesprawiedliwe. On został zmieniony, a tym samym złamana została zasada, że pół roku przed wyborami nie można zmieniać prawa wyborczego. Wiadomo, że duża część Polaków, którzy chcą głosować za granicą, będzie odcięta, ponieważ w ciągu 24 godzin takie duże ośrodki, jak np. Londyn, nie będą w stanie policzyć wszystkich głosów, o czym było mówione – tłumaczyła. – W trzech ostatnich wyborach zdecydowanie wygrywała tam opozycja. Komisja Europejska stanęła także za stanowiskiem, że w Polsce nie ma równości kampanii wyborczej. Dobrze wiemy, że w mediach publicznych występują praktycznie tylko reprezentanci Zjednoczonej Prawicy. Cały czas albo tylko oni są promowani, albo pojawia się hejt w kierunku opozycji – dodała.

Aleksander Jankowski, odnosząc się do słów przedmówczyni, skupił się na funkcjonowaniu mediów oraz czynnikach – zdaniem polityka – reprezentujących demokrację. – Jak tak słucham pani poseł, to nie wiem, czy jej się przypadkiem TVP Info z TVN24 nie pomyliło, jeżeli chodzi o notoryczne kłamanie i wypuszczanie obrzydliwych materiałów, nieopartych na prawdzie. Tak jak wtedy, gdy mieliśmy okazję obserwować karygodny materiał o Janie Pawle II. Czy TVN poniósł wtedy jakiekolwiek konsekwencje, które by poniósł, gdyby Polska nie była państwem demokratycznym? Nie poniósł. Czy przedstawiciele opozycji mają możliwość spotykania się na ogromnych wiecach i przedstawiania swoich – kłamliwych często – tez i hipotez na temat tego, jak funkcjonuje polska demokracja? Mają. Nikt ich nie rozgania, nikt im nie zabrania, nikt nikogo nie wsadza do więzień w przeciwieństwie do naczelnego demokraty wedle Donalda Tuska, któremu wręczył nagrodę, czyli Erdogana, który zaraz po puczu wsadził 12 tysięcy bogu ducha winnych sędziów, prawników i oficerów do więzienia tylko za to, że nie popierali jego islamistycznego podejścia do Turcji. A pamiętamy, że został nagrodzony wtedy przez przewodniczącego Tuska nagrodą za obronę demokracji. I to jest taka demokracja, którą opozycja chce w Polsce wprowadzić przy pomocy takich właśnie kłamliwych rezolucji Parlamentu Europejskiego – oceniał.

Na koniec głos zabrał Marek Rutka, który postanowił skupić się na podstawowych czynnikach przyświecających rezolucji. – Po pierwsze trzeba powiedzieć o podstawach tej rezolucji Parlamentu Europejskiego z 11 lipca, która wzywa do wzmocnienia kontroli wyborów. W uzasadnieniu jest jasno powiedziane, że głęboko niepokojące są zmiany, które mogą dyskryminować osoby głosujące za granicą. Artykuł drugi Konstytucji Rzeczypospolitej mówi o tym, że nie należy zmieniać prawa na pół roku przed wyborami i to jest tzw. zasada ciszy legislacyjnej. I ta zasada ciszy legislacyjnej w szczególności w odniesieniu do osób, które głosują w obwodach za granicą, została zmieniona, a tym samym – naruszona – wyjaśniał poseł Nowej Lewicy. – Co do wyników wyborów z 2019 roku. W obwodach zagranicznych Koalicja Obywatelska zdobyła 38 proc. głosów, Prawo i Sprawiedliwość 24 proc. a Lewica – 20 proc. A był też przywołany przykład Wielkiej Brytanii. Tam KO zdobyła 36 proc. głosów, na drugim miejscu była Lewica z wynikiem 23 proc. głosów, a PiS zdobyło 20 proc – przypominał poseł. – To jest ewidentny przykład majstrowania przy Kodeksie wyborczym, co jest niezgodne z konstytucją, z ładem i z przyjętymi zasadami – dodał.

Posłuchaj całej audycji:

ol

Zwiększ tekstZmniejsz tekstCiemne tłoOdwrócenie kolorówResetuj