Wojna w Ukrainie i kryzys migracyjny. „Jest oczywiste, że wszystkie inne sprawy schodzą na dalszy tor”

Jakie partie są za przyjmowaniem nielegalnych migrantów i popierają atak na obrońców polskiej granicy? Z jakich powodów za czasów rządów Platformy Obywatelskiej i Polskiego Stronnictwa Ludowego w przypadku ataku Rosji na Polskę wyznaczono linię obrony na Wiśle? Między innymi te istotne w kontekście przyszłości Polski kwestie omówiono w „Śniadaniu Polityków”.

Gośćmi Piotr Kubiaka byli Agnieszka Buczyńska, numer jeden w wyborach do Sejmu na liście okręgu gdańskiego Polski 2050 Szymona Hołowni, Kazimierz Kleina, senator Koalicji Obywatelskiej, Tomasz Rakowski, pełnomocnik PiS w Gdańsku i Sopocie, oraz Karol Rabenda, podsekretarz stanu w Ministerstwie Aktywów Państwowych.

Tomasz Rakowski wypowiedział się na temat kwestii bezpieczeństwa naszego kraju, która w obecnych czasach wysuwa się na plan pierwszy i to jest oczywiste, bo mamy wojnę za naszą wschodnią granicą, wielki kryzys migracyjny w Europie. – Jest oczywiste, że wszystkie inne sprawy schodzą na dalszy tor. Możemy rozmawiać o tym, żeby Polakom żyło się lepiej, żeby obniżyć podatki, itd. – co oczywiście się dzieje – natomiast te wszystkie rzeczy mają mniejsze znaczenie w przypadku, kiedy nad naszymi głowami toczyłaby się wojna, albo nasze tereny byłyby okupowane przez hordy migrantów. Prowadziłoby to do różnych niepokojów społecznych i różnego rodzaju problemów. Prawo i Sprawiedliwość podchodzi zatem do tych kwestii w sposób odpowiedzialny. Tak jak powiedziałem, są teraz dwie najważniejsze kwestie, od których będzie zależeć przyszłość Polski, Polaków – wojna na Ukrainie i to, jaką my będziemy mieli w tym rolę, czy dotknie nas ona bezpośrednio, a druga kwestia to kryzys migracyjny i to, jak Polska zachowa się wobec Unii Europejskiej, która próbuje cały czas narzucić nam migrantów przez mechanizm przymusowej relokacji – zaznaczał.

Podkreślał, że „od tych dwóch tematów będzie zależała przyszłość Polski, przyszłość naszego społeczeństwa, nasz dobrobyt, to czy będziemy się mogli samodzielnie, swobodnie rozwijać, czy po prostu zaczniemy wpadać w spiralę chaosu i będzie się u nas działo to samo, co w krajach zachodnich”.

Agnieszka Buczyńska wypowiadała się między innymi na temat kontrowersyjnych wypowiedzi Róży Thun, która poparła pakt migracyjny i Michała Kobosko, pozującego do zdjęcia z Agnieszką Holland, reżyserką filmu „Zielona Granica”. – W żadnym wypadku ani my – jako ugrupowanie – ani ja osobiście nie wypowiadamy się negatywnie o naszych służbach, które nas bronią. Przede wszystkim trzeba powiedzieć, że bezpieczeństwo Polaków, bezpieczeństwo naszych granic jest dla nas najważniejsze. W sejmie było głosowanie dotyczące relokacji uchodźców i nasze koło parlamentarne Polska2050 Szymona Hołowni głosowało przeciw temu systemowi z dwóch przyczyn. Pierwszą z nich było nieuwzględnienie w tej procedurze uchodźców, których przyjęliśmy z Ukrainy – a jak wiemy, w Polsce przebywa ich aż 2 miliony. Druga przyczyna była tego rodzaju, że ten system relokacji jest systemem niehumanitarnym. Traktuje ludzi w sposób przedmiotowy, nie uwzględniając tego, gdzie chcą żyć, ale ma ich po prostu przenieść z jednego kraju do drugiego – tłumaczyła.

Co do Agnieszki Holland, Buczyńska uważa, że rolą polityków nie jest bawienie się w krytyków filmowych. Stwierdziła, że ona nim nie jest i do tego też się nie będzie odnosić. Podkreśliła jednak, że politycy mają obowiązek doprowadzić do tego, żeby granica była nienaruszalna i bezpieczna, a nie handlować wizami. – Gazeta Rzeczpospolita mówi o 268 próbach, ale rozumiem, że jeszcze to śledztwo trwa i żadne z nas nie ma wiedzy o skali tego procederu. Mam nadzieje, że właściwe służby to wyjaśnią. Powinniśmy poczekać na wyniki tego śledztwa, powinno to być skrzętnie przebadane. Uważam, że ten handel wizami to właśnie niszczenie polskiego munduru – komentowała.

Kazimierz Kleina należy do tych ludzi, którzy nie widzieli jeszcze tego filmu – Bardzo trudno jest – mi szczególnie – wypowiadać się o jego wartości, o przebiegu itd. Trudno dokonać oceny całości filmu tylko z krótkiej, 20-sekundowej reklamówki. Widzę, że część osób, szczególnie polityków z partii rządzącej już definitywnie wie, jak on wygląda. Ja wysłuchałem kilku recenzji, ale moja wiedza – jak większości ludzi w Polsce – jest znikoma. Chętnie pójdę na ten film, obejrzę go, żeby rzeczywiście skonfrontować te wszystkie oceny i także te recenzje, które już słyszałem – zapowiedział.

Myśli natomiast, że my troszeczkę patrzymy na filmy, dzieła poszczególnych artystów, reżyserów, jak na rzeczy, które zmieniają całą naszą politykę. – W Ameryce na przykład często są one bardzo krytyczne wobec władzy i nikt tam nie mówi, że podważają one zaufanie do państwa jako całości, do instytucji. Poczekajmy na ten film, ja na pewno go obejrzę, bo jest on na pewno ważny, istotny z punktu widzenia naszych doświadczeń. Czy go będę pozytywnie oceniał czy negatywnie – to dopiero się okaże – mówił.

Karol Rabenda odnosząc się do problemu z migracją zauważył, że najprawdopodobniej wszyscy pamiętamy to, co działo się prawie 2 lata temu na tej granicy. – To był element wojny hybrydowej – już nie tylko Łukaszenki, ale tego bloku Putin-Łukaszenka przeciwko Polsce, przeciwko Zachodowi. Chodziło głównie o to, żeby zdestabilizować sytuację w naszym kraju przed planowanym atakiem na Ukrainę. Oczywiście w pierwszym tygodniu, dwóch tygodniach mogliśmy się zastanawiać, o co tam chodzi, ale po takim czasie wszystko jest jasne i niestety, ale część polskiej klasy politycznej grała w tej orkiestrze – świadomie czy nieświadomie, to jest już inna kwestia. Jeżdżenie na tą granicę, przeszkadzanie funkcjonariuszom w pełnieniu ich służby, wypowiedzi polityków opozycji, że ci oficerowie to „śmiecie” – to było skandaliczne. Wszystkie działania rządu, które były skierowane na powstrzymanie tej akcji politycznej Łukaszenki, były krytykowane przez opozycję – zaznaczył.

Tłumaczył, że kiedy podjęli decyzję o budowie zapory, to najpierw ich krytykowano, że w ogóle taki pomysł, że to jest niehumanitarne, że nie powinni tego robić. Później było podważanie wiary, że w ogóle ona powstanie, podważanie funkcjonowania obrony tej granicy. – Przecież to są rzeczy oczywiste – takie, jakie każdy rząd powinien robić w takiej sytuacji. Mamy opozycję która twierdziła, że to w zasadzie są działania niepotrzebne, a jak zaczęliśmy je realizować, to byliśmy za to krytykowani – komentował.

Dodał, że jeśli chodzi o film, to jest wracanie do tej narracji. – Dzisiaj w kampanii wyborczej prawie cała opozycja zmienia zdanie i okazuje się, że faktycznie trzeba bronić tych granic, trzeba prowadzić jakąś politykę migracyjną. Wcześniej twierdzili, że w zasadzie taka polityka na poziomie europejskim jest najlepsza. Mamy z tym do czynienia od 2014r., kiedy rząd Ewy Kopacz i jej rzecznik mówili, że te decyzje o relokacji nielegalnych imigrantów to są bardzo dobre posunięcia Komisji Europejskiej, że rząd PSLu i PO w to wejdzie i będzie ich przyjmował. Dopiero po protestach społeczeństwa i ówczesnej opozycji – czyli dzisiejszej Zjednoczonej Prawicy – Platforma z tego się wycofała – a właściwie Polacy ją wycofali, bo między innymi dzięki temu przegrała wybory – podkreślił.

aKa

Zwiększ tekstZmniejsz tekstCiemne tłoOdwrócenie kolorówResetuj