Harcerz, kapłan, więzień obozów koncentracyjnych. Historia błogosławionego ks. Stefana Frelichowskiego

ks. Stefan Frelichowski/ Autor publikacji o "Wicku" dr Robert Zadura

W „Strefie historii” przypominamy postać harcerza, kapłana, więźnia obozów w KL Stutthof i KL Sachsenhausen. Błogosławiony ks. Stefan Frelichowski bywał często nad Bałtykiem. Swoją posługę pełnił także w kościele pw. Świętej Trójcy w Wejherowie. 7 czerwca 1999 roku został beatyfikowany przez Jana Pawła II. O jego wyjątkowej, niezłomnej postawi opowiada humanista, pisarz i dokumentalista dr Robert Zadura.

– Ks. Stefan Frelichowski jest trochę zapomniany, niektórzy nawet mówią, że to taki cichy święty, ale gdy przyglądam się tej postaci, to widzę niezwykły symbol męczeństwa wszystkich księży, kapłanów zakatowanych w niemieckich więzieniach i obozach koncentracyjnych. Mówię to, ponieważ uważam, że życie tego błogosławionego jest jeszcze bardziej niezwykłe i fenomenalne niż ojca Maksymiliana Kolbego, jeśli chodzi o aspekt obozowy. Bowiem ojciec Maksymilian Maria Kolbe, święty, wspaniały, był w Auschwitz krótko, od końcówki maja 1941 roku do połowy sierpnia 1941 roku, a ksiądz Frelichowski był za drutami niemieckich więzień i obozów koncentracyjnych od października 1939 roku do 23 lutego 1945 roku, czyli te poszczególne lata męki, upodlenia, tortur, które towarzyszyły więźniom obozów koncentracyjnych, właśnie na nim się tak bardzo mocno wyraziły – powiedział dr Robert Zadura.

O historii ks. Stefana Frelichowskiego opowiada Robert Zadura

Gość naszej audycji po raz pierwszy spotkał się z postacią ks. Stefana Frelichowskiego na mszy świętej, a potem na uroczystości beatyfikacyjnej, która miała miejsce 7 czerwca 1999 roku, a przewodniczył temu wydarzeniu Jan Paweł II.

– „Błogosławieni, którzy wprowadzają pokój”. Godność tego imienia „błogosławiony” słusznie przysługuje wyniesionemu dziś do chwały ołtarzy ks. Stefanowi Wincentemu Frelichowskiemu. Całe jego życie jest bowiem jakby zwierciadłem, w którym odbija się blask owej Chrystusowej filozofii, wedle której prawdziwe szczęście osiąga ten, kto w zjednoczeniu z Bogiem staje się człowiekiem pokoju, czyni pokój i niesie pokój innym. Ten toruński kapłan, który pełnił pasterską posługę przez niespełna osiem lat, dał czytelne świadectwo swego oddania Bogu i ludziom. Żyjąc Bogiem, od pierwszych lat kapłaństwa wszedł z bogactwem swojego kapłańskiego charyzmatu wszędzie tam, gdzie trzeba było nieść łaskę zbawienia. Uczył się tajników ludzkiej duszy i dostosował metody duszpasterskie do potrzeb każdego spotkanego człowieka. Tę sprawność wyniósł z harcerskiej szkoły wrażliwości na potrzeby innych i stale ją rozwijał w duchu przypowieści o dobrym pasterzu, który szuka owiec zaginionych i gotów jest życie dać dla ich ocalenia (por. J 10, 1–21). Jako kapłan zawsze miał świadomość, że jest świadkiem Wielkiej Sprawy, a równocześnie z głęboką pokorą służył ludziom. Dzięki dobroci, łagodności i cierpliwości pozyskał wielu dla Chrystusa również w tragicznych okolicznościach wojny i okupacji – mówił Ojciec Święty w Toruniu 7 czerwca 1999 roku.

Błogosławiony ks. Stefan Frelichowski pozostawił po sobie m.in. pamiętnik, ale także korespondencję obozową. – To nieprawda, że miłość tylko młodym przystoi. Miłość dojrzewa i rozkwita właśnie w małżeństwie, a głównie przez to, że jedno drugiemu życzy dobrze i cieszy się, gdy drugiemu mogło w czymś przyjemność sprawić. I miłość trwa poza grób i nawet śmierć jej nie przerwie i gdy się kocha swego współmałżonka to miłość ta dosięga go – pisał w jednym z listów (cytat za „Korespondencja obozowa bł. ks. Stefana Wincentego Frelichowskiego z lat 1940-1945”, tłumaczenie i opracowanie s. Stefania A. Hayward, Toruń 2017).

Posłuchaj całej audycji:

mm/am

Zwiększ tekstZmniejsz tekstCiemne tłoOdwrócenie kolorówResetuj