Od wybuchu Powstania Styczniowego mija właśnie 160 lat. Brali w nim udział także Kociewiacy. Jak skończyło się to dla ówczesnych patriotów i w jaki sposób próbowali się najpierw do powstańców przyłączyć – o tym w rozmowie z Danielem Wojciechowskim opowiadał historyk i regionalista Joachim Chojna oraz jego uczeń, maturzysta Maciej Zblewski.
W ramach wprowadzenia historyk oraz jego uczeń opowiedzieli o przyczynach powstania i przybliżyli wydarzenia historyczne łączące zabór rosyjski, czyli miejsce samego powstania oraz zabór pruski, z którego terenów niektórzy mieszkańcy próbowali dołączyć do niepodległościowego zrywu. – Sytuacja polityczno-narodowa we wszystkich trzech zaborach była podobna, bo zaborcy nie chcieli zgodzić się na to, by Polacy odzyskali niepodległość. Takim wydarzeniem, które zapoczątkowało fale manifestacji patriotycznych, był pogrzeb wdowy po generale Sowińskim – słynnym obrońcy Woli. Pogrzeb stał się jedną wielką manifestacją polskości. Głównie młodzież pokazywała wtedy, że nadal w sercu ma Polskę i nie chce być pod butem zaborcy rosyjskiego, czy pruskiego – tłumaczył maturzysta Maciej Zblewski.
A skąd wzięło się zaangażowanie Kociewiaków w powstanie? – Warto podkreślić, że już podczas powstania listopadowego Polacy we wszystkich zaborach czuli między sobą wspólnotę. Między organizacjami elit Polaków cały czas wymieniana była korespondencja. Oni mieli ze sobą różnego rodzaju kontakt i podnosili sprawę narodową. Przede wszystkim też polskość wydawała się czymś atrakcyjnym. Zwróćmy uwagę, że nasi zaborcy to były państwa na tamten czas imperialistyczne, a my widzieliśmy swoją niepodległość w nurcie republikańskim i atrakcyjność zdobycia niepodległości to było też zagwarantowanie ludziom różnego rodzaju praw – tłumaczył historyk Joachim Chojna.
Posłuchaj całej audycji:
Daniel Wojciechowski/ol