Co kryje się za protestami w sprawie orzeczenia Trybunału Konstytucyjnego? „Mamy do czynienia z zamachem na demokrację”

Od tygodnia trwają protesty przeciwko orzeczeniu Trybunału Konstytucyjnego w sprawie aborcji eugenicznej. Na ulicach polskich miast dochodzi do agresji i aktów wandalizmu. O sprawie tej w „Studiu Polityka” Jarosław Popek i Piotr Kubiak rozmawiali z Andrzejem Potockim z tygodnika „Sieci” i portalu wpolityce.pl oraz Markiem Formelą z „Gazety Gdańskiej” i portalu wybrzeze24.pl.

– Profesor Rzepliński, pytając o francuską, amerykańską czy polską hołotę, wprost dokonał pewnej oceny. Powiedział też jeszcze jedną rzecz: że stanie w obronie każdego biskupa, stanie w obronie prezesa Kaczyńskiego, stanie zawsze tam, gdzie zostanie przekroczone prawo. Mówiąc wprost, dedykuje to chyba tym, którzy to prawo dzisiaj codziennie łamią. Już nie chcę powiedzieć, że interpretują po swojemu, ale skoro są zakazy zgromadzeń, skoro mamy sytuację, gdy zagrożone jest zdrowie i życie całego społeczeństwa, gdy ryzyka transmisji wirusa są szacowane z dnia na dzień coraz wyżej, to funkcjonowanie tych wielkich zbiorowisk, tego protestu podszytego wyłącznie wolą polityczną, którego twarzą stała się pani z firmy deweloperskiej z Wrocławia, dowodzi, że mamy do czynienia z zamachem na demokrację. Trzeba pani Lempart powiedzieć publicznie, że wybory odbyły się ponad rok temu, a w wyborach, w których startowała wielokrotnie, uzyskiwała znikome poparcie dla swoich poglądów. Myślę, że przywoływanie przez prof. Rzeplińskiego i prof. Zybertowicza, a oni w sporze publicznym stoją w całkowicie odmiennych miejscach, tezy o rozwibrowaniu państwa, powinno być powodem do naszego wspólnego namysłu, co tak naprawdę się dzieje. Czy teza Kramka o wyłączeniu państwa nie zaczyna być wykorzystywana do osłabienia i demontażu polskiej państwowości? – skomentował Marek Formela.

– Zanim zdefiniuję poziom organizatorów demonstracji, postaram się opisać trzy grupy, które biorą udział w tych demonstracjach. Pierwsza to są kobiety, które mają inne zdanie aniżeli obowiązujące prawo pokazane w orzeczeniu TK. Jak każdy obywatel, mają prawo do demonstracji. To są normalne protesty, w standardach demokratycznych – kobiety wychodzą na ulice z transparentami i protestują, wszystko odbywa się zgodnie z regułami gry, nie rozwalając państwa. Ale oprócz tych kobiet, które stanowią już tło całej tej historii, mamy dużą grupę młodzieży, która nie wie, po co jest na tych ulicach i traktuje to wszystko jak happening. To nie jest trudne do udowodnienia. Wystarczy z tymi ludźmi porozmawiać, wystarczy porozmawiać z rodzicami tych dzieci. Jest COVID, siedzą w domach, nudzą się, w związku z tym pójdą podemonstrować. To jest druga grupa, kompletnie labilna i znajdująca się pod wpływem trzeciej, najniebezpieczniejszej grupy – zawodowych rewolucjonistów wyszkolonych za pieniądze zachodnie w tych wszystkich fundacjach, organizacjach i NGO-sach. Oni się przygotowywali do takiej zadymy już od czasów wyborów do Parlamentu Europejskiego, kiedy mieliśmy pierwsze historie z LGBT i napady na Kościół. I teraz to oni przejmują inicjatywę, oni są najgłośniejsi, oni nadają ton – zauważył Andrzej Potocki.

 

Zwiększ tekstZmniejsz tekstCiemne tłoOdwrócenie kolorówResetuj