W poniedziałek sędzia Agnieszka Domańska z Sądu Okręgowego w Warszawie mimo szeroko argumentowanego wniosku prokuratora, nie przedłużyła Sławomirowi Nowakowi aresztu o kolejne trzy miesiące. Sąd zastosował wobec byłego ministra wolnościowe środki zapobiegawcze – dozór policji, zakaz opuszczania kraju połączony z zatrzymaniem paszportu oraz poręczenie majątkowe w wysokości 1 mln zł, które podejrzany musi wpłacić w ciągu 14 dni od ogłoszenia postanowienia.
– Pan Sławomir Nowak, były minister rządu polskiego, jest obywatelem Ukrainy i ma ukraiński paszport. To nie są okoliczności, które mogą być zlekceważone przez wymiar sprawiedliwości. To są również okoliczności deprymujące dla środowiska PO – komentował Marek Formela.
– W piątek nieformalny szef opozycji mówi, że Sławomir Nowak to więzień polityczny, w poniedziałek przedstawicielka kasty w polskim sądownictwie wypuszcza Nowaka z więzienia. Uderz w stół, nożyce się odezwą. W Polsce mamy do czynienia z buntem sędziów – podkreślał Andrzej Potocki.
W poniedziałek po południu Biuro Rzecznika Praw Obywatelskich informowało, że sąd uwzględnił wniosek RPO o wstrzymanie wykonania decyzji prezesa UOKiK w sprawie koncentracji – przejęcia przez PKN Orlen spółki Polska Press. We wtorek warszawski sąd okręgowy w krótkim komunikacie potwierdził tę informację. Prezes PKN Orlen Daniel Obajtek oświadczał we wtorek, że „nabycie udziałów Polska Press dokonało się skutecznie 1.03.2021 r., czyli przed wydaniem przez sąd postanowienia”. – W związku z tym postanowienie sądu jest bezprzedmiotowe i nie ma wpływu na nasze działania, ani skuteczność nabycia tego podmiotu – zaznaczył.
O tej sprawie także rozmawialiśmy w „Studiu Polityka”.
– Mówimy o transakcji, która została dokonana i opłacona. Nie słyszałem, żeby niemieccy udziałowcy chcieli odzyskać pieniądze. Pan Adam Bodnar na koniec swojego urzędowania wygłupił się, kwestionując transakcję dokonaną – skomentował sprawę Marek Formela.
– Nie jest do końca powiedziane, czy RPO mógł z takim wnioskiem wystąpić do sądu, to jest teraz prawnie badane – mówił z kolei Andrzej Potocki. – To jest tak, jakbyśmy chcieli kupić bochenek chleba, a sędzia by nam zakazał postanowieniem ten chleb zjeść. I co z tego, że instancja wyższa powie, że mogę ten chleb zjeść, skoro ten chleb mi zdąży zeschnąć. To jest niedopuszczalna ingerencja sądów w transakcje biznesowe. To na pięć kilometrów śmierdzi bolszewizmem, komunizmem i tym, z czym już dawno się pożegnaliśmy – dodał.