Komentatorzy „Studia Polityka” demaskują plan Donalda Tuska: przyjechał, by przejąć władzę już jesienią

Donald Tusk wrócił do Polski i od razu zaczął mocno atakować rząd. Czy to roztropne, biorąc pod uwagę czas pozostający do wyborów? Jakie są jego prawdziwe zamiary? Nad tym zastanawiali się goście Piotra Kubiaka i Jarosława Popka w „Studiu Polityka” – Andrzej Potocki z tygodnika „Sieci” i Marek Formela z „Gazety Gdańskiej” i portalu wybrzeze24.pl.

– Mamy do czynienia z nieustanną hecą polityczną, jątrzeniem, szukaniem jakiegokolwiek punktu, który byłby zarzewiem kolejnego konfliktu. To nie jest polityk dojrzały, polityk formatu europejskiego, który przyjechał do Polski i mówi: chciałbym przedstawić Polakom nowy weksel polityczny Platformy Obywatelskiej, partii liberalnej, zeuropeizowanej, partii, która ma inny system wartości niż Prawo i Sprawiedliwość. Nie, to jest facecik w krótkich gaciach, który biega od wioski do wioski, od gminy do gminy i pokrzykuje, że wszyscy dookoła kradną – stwierdził Marek Formela. – Musimy się przygotować na to, że Donald Tusk będzie miał kłopot z przedstawieniem propozycji merytorycznej, będzie łatwiej mu kąsać i nękać, bo taki ma charakter – dodał.

– Dlaczego Tusk zaczyna z „wysokiego C” na dwa lata przed wyborami? To nie jest moment, kiedy podgrzewa się nastroje. A on to robi, mając na celu dehumanizację elektoratu przeciwnika, a także odciągnięcie jak największej liczby ludzi od Szymona Hołowni. Jednym z elementów planu Tuska jest też brutalne odsunięcie kolegów od zarządzania formacją. Utrzymanie takiej polityki przez dwa lata nie jest możliwe – ocenił Andrzej Potocki. – On tu przyjechał po to, żeby przejąć władzę jesienią. Ma to zrobić przy pomocy Gowina, który był w rządzie jako „piąta kolumna”, miał robić dywersję i robił to skutecznie, dopóki władzom Zjednoczonej Prawicy skończyła się cierpliwość. Miało być tak, że zabierze ze sobą więcej posłów, ale Tusk przeliczył się o dwóch. Miała być wymiana marszałka, bo bez marszałka Sejmu PiS nie mógłby rządzić i albo musiałby egzystować, zbierając punkty ujemne, albo doprowadzić do wyborów wiosną. Dlatego padają tak ostre słowa, bo chodziło o maksymalne nakręcenie emocji przed obaleniem marszałek Witek. Taki był plan Tuska, który najprawdopodobniej nie wypali – wyrokował.
 

Zwiększ tekstZmniejsz tekstCiemne tłoOdwrócenie kolorówResetuj