Niekorzystne skutki dawnych decyzji. „To Donald Tusk zgodził się na limity emisji CO2. Nie zawetował tego, choć powinien”

Limity na emisję CO2 i związane z tym opłaty, a także ceny paliw i dawne słowa oraz decyzje Donalda Tuska, które wpływają obecnie na koszty życia w Polsce. M.in. o tym Piotr Kubiak i Jarosław Popek rozmawiali z Markiem Formelą z „Gazety Gdańskiej” i portalu wybrzeze24.pl oraz Andrzejem Potockim z tygodnika „Sieci” i portalu wpolityce.pl.

Nowy rok rozpoczął się od sporów politycznych, więc już teraz widać, że ci, którzy interesują się polityką, w 2022 nie będą się nudzić. Wątpliwości dotyczą m.in. spraw unijnych i kwestii związanych z emisją CO2. Czy Donald Tusk i Ewa Kopacz wiedzieli, jakie decyzje podejmują, godząc się na to, aby system ETS, a więc unijnego handlu uprawnieniami do emisji, działał w takich ramach, jakie obowiązują dzisiaj?

– Tutaj chodzi o limity CO2 i o to, jaki kraj może go emitować, a za co musi zresztą płacić, żeby realizować unijną politykę – tłumaczył Andrzej Potocki i, jak zwrócił uwagę, ceny za emisję dwutlenku węgla są obecnie sztucznie podbijane. – Limity zostały bardzo wyśrubowane i ponosimy tego konsekwencje. Po pierwsze, odbiło się to bardziej na gospodarce polskiej niż innych krajów, jak np. Francji i Niemiec. Jeżeli chcemy produkować coś z węgla, to musimy płacić za to duże pieniądze, które teoretycznie trafiają do Skarbu Państwa, tylko że nie stanowi to rozwiązania problemu – mówił. 

Jak tłumaczył, Polska nie dostała unijnych limitów zbyt wiele, co tworzy pole dla działalności spekulantów, którzy wykorzystują spadki cen certyfikatów. – To Donald Tusk zgodził się na limity emisji CO2. Nie zawetował tego, choć powinien był to zrobić – przypomniał Andrzej Potocki.

– Donald Tusk eksponuje własną amnezję i zajmuje się tym, co jest bieżące, czyli walką o władzę – stwierdził Marek Formela. – W tej walce wszystkie chwyty, w tym posługiwanie się półprawdą i ćwierćprawdą, są dozwolone i stały się regułą. On nie jest ekspertem gospodarczym. To ekspert, który w 2011 roku był gotowy sprzedawać benzynę po 7 złotych. Teraz się okazuje, że mimo pandemii, zamieszania na granicy, kryzysu energetycznego wywołanego błędnymi decyzjami Rady Europejskiej, paliwo w Polsce mogło stanieć. Wysiłek państwa, czy też dużych producentów powoduje, że udało się – powiedział redaktor naczelny „Gazety Gdańskiej”.  

Rozmówcy poruszyli także temat dramatycznej sytuacji w Kazachstanie. W wyniku starć życie straciło tam już co najmniej kilkadziesiąt osób. – Podwyżka cen gazu była tutaj pretekstem – tłumaczył Andrzej Potocki. – Na zachodzie Kazachstanu, a więc kraju, który ma strukturę klanową, rządzą klany młodych. Te grupy prawdopodobnie chcą otrzymać więcej przywilejów i stąd jest ta „zadyma” – mówił.

Czy sytuacja może wpłynąć w jakiś sposób na gospodarkę w Europie i być czynnikiem inflacyjnym dla surowców energetycznych? – Każdy konflikt w kraju, który ma zasoby energetyczne, będące przedmiotem obrotu międzynarodowego, niewątpliwie wpływa na atmosferę na giełdach i ceny surowców – odpowiedział Marek Formela. – Aczkolwiek te wielomiesięczne czy wieloletnie kontrakty są ubezpieczone przed wahaniami wynikającymi ze zdarzeń niespodziewanych – dodał.

Goście Radia Gdańsk poruszyli także kwestie związane z rowerem MEVO oraz wątpliwościami dotyczącymi obowiązującego od raptem tygodnia Polskiego Ładu. – Żaden pośpiech nie usprawiedliwia błędów – powiedział Marek Formela. – Polityka to nie sztuka uprawiania grafiki w Power Point, to realne życie i zobowiązania podatkowe oraz wynikające z kosztów życia – dodał. 

 

tm

Zwiększ tekstZmniejsz tekstCiemne tłoOdwrócenie kolorówResetuj