Ukraina nie potrzebuje słów, ale zdecydowanych działań. „Ukraińcy toczą tę wojnę sami, republiki bałtyckie mogą być następne”

Wojna na Ukrainie, bandycka inwazja Rosji i dramat zwykłych ludzi to tematy dzisiejszego wydania „Studia polityka”. Jarosław Popek i Piotr Kubiak gościli na antenie tradycyjnie Marka Formelę („Gazeta Gdańska”, portal wybrzeze24.pl) i Andrzeja Potockiego (tygodnik „Sieci”, portal wpolityce.pl). Był także gość specjalny, czyli Krzysztof Świątek (szef redakcji publicystyki Polskiego Radia 24). 

Czy Europa zda egzamin z solidarności między krajami? Czy Unia Europejska przejrzy na oczy? – Smutne są wystąpienia prezydenta Ukrainy, zresztą warto wspomnieć o tym, o co Ukraina prosiła świat zachodni: były apele, gdzie na pierwszym miejscu wymienione zostały niszczycielskie sankcje, w tym SWIFT, czyli system służący do transakcji międzynarodowych, m.in. takich, w których płaci się Rosji za surowce energetyczne, ale także do innych – przypomniał Krzysztof Świątek. – Kanclerz Niemiec powiedział, że to nie jest jeszcze ten moment, więc rozumiem, że zaszkodziłoby to bankom niemieckim. I mamy przykład, jak wygląda solidarność. Niemcy najpierw zablokowały dostawy broni defensywnej z Estonii, potem powiedziały, że same nie będą dostarczać broni na Ukrainę, teraz mówią nawet, że są przeciwne temu, aby zablokować system transakcji SWIFT. Widzimy z jakim partnerem mamy do czynienia, to jest właśnie wiarygodność partnera niemieckiego. 

Krzysztof Świątek przypomniał też słowa profesora Krzysztofa Musiała, który jest znawcą stosunków niemiecko-rosyjskich, a stwierdził, że Niemcy są najwierniejszym przyjacielem Rosji. 

– Od dziesięcioleci, a może nawet stuleci, rwali się do wzajemnej współpracy handlowej – powiedział. – Bardzo słabo wygląda więc ta solidarność. Tymczasem Ukraina nie potrzebuje słów, ale zdecydowanych działań, czyli przejścia od słów do czynów. 

Jak stwierdził szef redakcji publicystki Polskiego Radia 24 „Ukraińcy toczą tę wojnę sami” i przestrzegł, że „republiki bałtyckie mogą być następne”.

– Angela Merkel nie chce się teraz wypowiadać, a przedstawiciele nowego rządu niemieckiego mają inne problemy i przyjeżdżają do Polski, pouczając nas, że energetyka atomowa jest „be” – powiedział z kolei Marek Formela. – Niemcy wszędzie tam, gdzie pojawia się element ich racji stanu, działają bardzo szybko. W sytuacji, w której Ukraina jest w kolizji z Rosją, bądź Rosja w kolizji z Ukrainą, interesy niemieckie są definiowane poprzez relacje z Rosją, a nie Ukrainą. To wszystko to duża geopolityka. 

Stwierdził również, że „Putin odesłał panią Merkel do przedszkola i uzyskał nieskrępowane możliwości operowania w Europie”. – Operuje siłą, bandyckim napadem, jak w 1939 roku Niemcy na Westerplatte. Dzisiaj mamy powtórkę z historii, tyle że nie chodzi o Austrię, tylko o Ukrainę – dodał Marek Formela. 

– Niemcy mają skłonność do Rosjan. W pewnym sensie to Niemcy są odpowiedzialni za to, co się teraz dzieje na Ukrainie – powiedział natomiast Andrzej Potocki. – Mało tego, dalej opowiadają swoje kocopoły o zielonym ładzie i o tym, że wszystko ma być oparte na gazie, choć nie wiem skąd ten gaz brać – dodał. 

Przypomniał też o ostatnich sankcjach Stanów Zjednoczonych oraz Wielkiej Brytanii. – Wyglądają obiecująco, są mocne – powiedział Potocki. – Jeśli dojdzie do agresji rosyjskiej na Polskę, to jedynym, na czym będziemy mogli się oprzeć, jest Ameryka. To supermocarstwo zaczyna się opamiętywać po błędach, jakie zostały popełnione na początku kadencji Bidena. Widać, że nowa administracja wzięła się za robotę. Sankcje może nie od razu, ale za jakiś czas mogą doprowadzić Rosję do gospodarczych problemów. 

Andrzej Potocki powiedział także, iż już drugiego dnia napaści okazuje się, że dla Putina „sytuacja na Ukrainie nie jest różowa”. – Prezydent Rosji prowadzi pobór do wojska, ponieważ prawdopodobnie nie może sobie dać rady tak, jakby chciał – stwierdził.

A czy nasza granica jest dzisiaj zagrożona?

– Gdybym był Putinem, to przy okazji Ukrainy walnąłbym w Polskę – powiedział Andrzej Potocki. – Ale Putin ma na razie dość kłopotów z Ukrainą i boi się NATO – zaznaczył. 

– Z konferencji Bidena jasno wynika, że każdy skrawek ziemi NATO-wskiej będzie broniony i to jest bardzo pozytywny sygnał – powiedział z kolei Krzysztof Świątek.

(tm) 

Zwiększ tekstZmniejsz tekstCiemne tłoOdwrócenie kolorówResetuj