Coraz mniej krajów wspiera Ukrainę. Publicyści: polityka Niemiec przypomina „pocztę węgierską”

(Fot. Radio Gdańsk)

Wojna w Ukrainie trwa już niemal pół roku. W „Studiu Polityka” Piotr Kubiak i Jarosław Popek wspólnie z Markiem Formelą z „Gazety Gdańskiej” i portalu wybrzeze24.pl, Andrzejem Potockim z tygodnika „Sieci” i portalu wpolityce.pl oraz Piotrem Semką z „Do Rzeczy” podsumowali to, co działo się w Ukrainie od samego początku rosyjskiej agresji na naszych wschodnich sąsiadów oraz spekulowali nad tym, co może się jeszcze wydarzyć.

Coraz mniej krajów angażuje się we wsparcie Ukrainy w odpieraniu ataków rosyjskiego najeźdźcy. Powodów jest wiele, jednak kluczowym wydaje się brak możliwości dostarczania energii z Rosji podczas zbliżającej się zimy. – Pytanie brzmi, ile czasu Rosja wytrzyma presję międzynarodową? Mają oni dwie nadzieje. Jedną z nich jest taka, że Europa będzie się chwiać pod wpływem obaw o chłodną zimę, a także że poszczególne rządy mogą upadać wskutek niezadowolenia społecznego – mówił Piotr Semka.

– Wydaje mi się, że strona rosyjska w tej chwili będzie czekała na długofalowe efekty deficytu i wzrostu cen energii. Będzie realizowała tę strategię utraty poczucia bezpieczeństwa, o której Putin mówił w 2007 roku w Monachium – dodał Marek Formela.

Jednym z krajów, które ograniczają wsparcie Ukrainy w obawie przed konsekwencjami, jakie mogą iść ze strony rosyjskiej, są Niemcy. – Polityka Niemiec przypomina figurę w jeździectwie, która nazywa się „poczta węgierska”. Polega na tym, że jeździec stoi okrakiem na dwóch koniach i galopuje przed siebie. Taką politykę uprawią sami autorzy „poczty węgierskiej”, czyli Węgrzy i również robią to Niemcy. W przypadku Niemiec te konie zaczynają się powoli rozjeżdżać i ten jeździec, jeżeli nie chce upaść na ziemię, będzie musiał w pewnym momencie przesiąść się na jednego konia i jechać dalej – mówił.

Duże oburzenie wywołują wypowiedzi papieża Franciszka na temat wojny. Wcześniej głowa kościoła wspominała o tym, że obie strony są winne wybuchu wojny, a ostatnim razem odniósł się też do śmierci Darii Duginy, córki ideologa Kremla i doradcy prezydenta Rosji Władimira Putina, Aleksandra Dugina. Nazwał ją „biedną dziewczyną”, która zginęła w wybuchu samochodu, nie odnosząc się wcześniej do śmierci tysięcy ukraińskich kobiet i dzieci.

– Papież popełnił duży błąd. Wszedł na grunt teologiczny, twierdząc, że Duginówna była biedną, niewinną dziewczyną. Kościół mówi, że błogosławieni, którzy pragną sprawiedliwości. Tutaj mamy do czynienia z dużą niesprawiedliwością – podsumował Andrzej Potocki.

W drugiej części audycji omówiony został temat braku chęci kandydowania w wyborach parlamentarnych przez Donalda Tuska. Tak przynajmniej wynika z wypowiedzi przewodniczącego Platformy Obywatelskiej, który rozmawiał z dziennikarką TVN24, nie wiedząc, że rozmowa jest już nagrywana. Jego słowa skomentował Marek Formela. – Tusk tak naprawdę powiedział wszystkim mieszkańcom, którzy przychodzą na spotkanie z nim, że to, co mówi, nie ma znaczenia. Ogłosił, że nie jest przywódcą Platformy Obywatelskiej, a jest emigrantem ze świata polityki, który już nie istnieje – powiedział.

W związku ze słowami Donalda Tuska pojawiły się spekulacje na temat tego, kto ewentualnie mógłby przejąć po nim funkcję przewodniczącego Platformy Obywatelskiej. Piotr Semka zwrócił jednak uwagę, że w tym momencie w partii brakuje odpowiednich kandydatów. – Nie widzę w tej chwili żadnego rywala w Platformie Obywatelskiej dla Tuska, który by miał świeżą wizję. Trzaskowski jest średniakiem, który jednak budzi mniej negatywnych emocji. Schetyna jest politykiem przeszłości. Nie widzę nikogo, kto by rzucał wyzwanie Tuskowi – mówił.

Posłuchaj całej audycji:

 

jk

 

Zwiększ tekstZmniejsz tekstCiemne tłoOdwrócenie kolorówResetuj