Program wyborczy PO oparty na arogancji. Komentatorzy: „To przestrzeń do niebywałej agresji”

Rosjanie kolejny raz straszą bronią atomową, a NATO na tę ewentualność przygotowuje druzgocącą odpowiedź. Trwają dyskusje, czy powołać komisję śledczą do badania afery podsłuchowej. Atakowane są biura poselskie Prawa i Sprawiedliwości, a protestujące do tej pory samorządy zaczynają jednak dystrybucję węgla wśród swoich mieszkańców. O tym rozmawialiśmy w „Studiu Polityka”.

Jarosław Popek i Piotr Kubiak dyskutowali z Markiem Formelą z „Gazety Gdańskiej” i portalu wybrzeże24.pl oraz Andrzejem Potockim z tygodnika „Sieci” i portalu wPolityce.pl. Gościem specjalnym audycji był Piotr Semka, publicysta tygodnika „Do Rzeczy”.

„Wołaj Kaczyńskiego, bo cię zabiję!”. Tak krzyczał 20-latek, który próbował wedrzeć się do biura Prawa i Sprawiedliwości przy ulicy Nowogrodzkiej w Warszawie. Gdy wszedł do budynku, zaczął grozić ochroniarzowi i uderzył pięścią w szklane drzwi. Można mówić już o serii takich napadów. Jak należy ocenić zachowanie ludzi, którzy dopuszczają się takich czynów? Donald Tusk mówi, że jego program „anty PiS” ma same dobre strony. Są głosy naukowców mówiące, że trzeba kontrolować, co będą robili wyborcy partii rządzącej, nazywając ich „toksycznymi”. Czy ta agresja stanie się coraz większa? – pytali prowadzący program.

– Rola Donalda Tuska była inspirująca. Wcześniejsze sformułowania o „szarańczy” czy „dorzynaniu watahy” tworzyły pewien inny sposób komunikowania się polityków Platformy Obywatelskiej ze społeczeństwem i wyborcami. Ważny był moment, kiedy Donald Tusk próbował cytować wiersz Miłosza z 1950 roku o gałęzi i sznurze. Te sugestie były kierowane wobec prezydenta. To haniebne. Przeszło to bez większego echa, ale w ten sposób tworzył się grunt aksjologiczny pod prowadzenie polityki agresji i zemsty na tych, którzy te wybory wygrali. Reszta to już była erupcja nienawiści w czasie słynnych protestów ulicznych związanych z tzw. strajkiem kobiet. Jeżeli takie tony są częścią wypowiedzi liderów Platformy Obywatelskiej, to infekują różne lekkostrawne umysły. Tworzy to przestrzeń do niebywałej agresji, której jesteśmy świadkami. Ubolewam, że ze słowem potępienia nie odezwała się w tej sprawie pani Magdalena Adamowicz, która swój projekt polityczny oparła na walce z agresją. Sama okrutnie doświadczyła, jakie są konsekwencje sięgania po agresję w polityce – tłumaczył Marek Formela.

AGROGANCKI ZNAK FIRMOWY

W audycji przypomniano też wypowiedź marszałka Grodzkiego, który stwierdził, że skrót „PiS” należy tłumaczyć jako „przeproście i s… odejdźcie”. Polityk PO uważa, że wypowiedź mieściła się w prawie do cytatu, gdyż tak mówi młodzież.

– Marszałek Grodzki z aroganckiego stylu uczynił swój znak firmowy. Bazuje na tym, że stoi za nim Senat, który broni go przed prokuraturą. Ta arogancja jest na wszystkich frontach, bo mieliśmy już do czynienia z bardzo aroganckimi wypowiedziami samego Donalda Tuska. Mówienie o sznurze i drzewie było przekroczeniem wszelkich granic. To sugerowanie, żeby ktoś popełnił samobójstwo. Przez polityków europejskich Donald Tusk traktowany jest na zasadzie taryfy ulgowej. Jedyne, co zwraca uwagę to to, że nie ma żadnej refleksji w mediach, które wspierają opozycję. Boję się, że ta kampania będzie bardzo nienawistna. Donald Tusk jest chroniony przed wypowiadaniem się dla mediów, które nie są jemu przyjazne. Wyborcy Platformy wybaczają mu aroganckie wypowiedzi – zauważył Piotr Semka.

KAMPANIA JAK W 1933 ROKU

– Poziom nienawiści i emocji może być wyższy. Kampania Donalda Tuska i Platformy Obywatelskiej przypomina kampanię NSDAP z 1933 roku. Po pierwsze, to brak programu. Hitler w swoim „Mein Kampf” napisał: „Nam nie chodzi o program, a o władzę. Od programu są intelektualiści”. Druga sprawa to gra na emocjach i odhumanizowanie przeciwnika. W przypadku NSDAP chodziło o żydów oraz plutokrację. Tutaj odhumanizowani są nie tylko politycy partii przeciwnej, ale również elektorat. Po trzecie, skoro nie ma się programu, to NSDAP grało na emocjach. Mamy odhumanizowanie człowieka i różne tego typu zaczepki np. w wykonaniu marszałka Grodzkiego, samego Donalda Tuska czy też innych działaczy. Są zatem te trzy elementy, a na końcu gra na emocjach, która jest niezbędna do tego, żeby spolaryzować społeczeństwo i doprowadzić do braku logicznego myślenia przez elektorat partii, na którą głosują. Te argumenty, które podają liderzy partii opozycyjnej, muszą być argumentami czysto emocjonalnymi. Nie muszą mieć pokrycia, bowiem postępowanie emocjonalne zwalnia z logicznego myślenia i badania – podkreślał Andrzej Potocki.

Posłuchaj całej rozmowy:

Piotr Kubiak/Jarosław Popek/pb

Zwiększ tekstZmniejsz tekstCiemne tłoOdwrócenie kolorówResetuj