Dziewięcioro polskich europosłów za kontrowersyjną rezolucją. „Mentalność postkomunistyczna”

(fot. Radio Gdańsk)

Traktaty europejskie mają być tak zmienione, że Polska będzie państwem, które nie będzie mogło podejmować żadnych decyzji, o wszystkim decydować będą anonimowi urzędnicy brukselscy – przestrzega część ekspertów i polityków. W tle jest jeszcze powstanie rządu brukselskiego. Mówi się także o takich rozwiązaniach, które mogłyby wyeliminować polskich polityków z zarządzania Europą, a także o wprowadzeniu waluty euro. Rezolucję poparło dziewięcioro polskich europosłów, z czego trzech premierów postkomunistycznych. Jak określić postawę tych polityków? Czy ci posłowie wiedzieli co robili? Te pytania Piotr Kubiak w programie „Studio Polityka” zadał swoim gościom, Markowi Formeli z „Gazety Gdańskiej” i portalu Wybrzeże24.pl oraz Andrzejowi Potockiemu z tygodnika „Sieci” i portalu wPolityce.pl.

– Jak to się mówi, czym skorupka za młodu nasiąknie, tym na starość trąci. Mam na myśli tych dziewięciu eurodeputowanych, z czego prawie wszyscy to są byłe komuchy. Z drugiej strony mamy też poparcie tzw. polskiej Lewicy. To znaczy „tak zwanej polskiej”, bo wiadomo, że to de facto Lewica obyczajowa. Byłe komuchy głosowały za przyjęciem rezolucji ograniczającej polską politykę zagraniczną, polską politykę obronną. Zauważmy, że nawet europosłowie Koalicji Obywatelskiej byli przeciwko, nie mówiąc już o europosłach PiS-u. Jedyna, która trzyma się z komuchami wyraźnie, to jest Róża Thun, która teoretycznie związana jest z Polską 2050, ale Polska 2050 powiedziała, że ona głosowała po swojemu i oni się z tym nie zgadzają. Rozmawiałem z Pawłem Zalewskim w wywiadzie, który jest u nas w „Sieci” i pytałem go właśnie o Różę Thun. Powiedział, że każdy ma w zasadzie prawo do własnego zdania i każdy ma prawo do błędu. To wiele wyjaśnia, że Thun jest wolnym elektronem i nie reprezentuje oficjalnego stanowiska Polski 2050, a także Trzeciej Drogi. Dlaczego oni tak głosują? Po pierwsze, oczywiście, wiadomo, z tyłu głowy każdy komuch ma to, że służył połowę swojego życia Moskwie za młodu, a teraz trzeba znaleźć sobie nowego pana. To jest po prostu mentalność postkomunistyczna, zależna od Moskwy, niewolnicza, w związku z tym oni nie są w ogóle wrażliwi, nie mają w ogóle empatii patriotycznej i trudno ich nazwać patriotami – mówił Andrzej Potocki.

Marek Formela natomiast został zapytany o realizację siódmego punktu umowy koalicyjnej w Niemczech, czyli dążenie do federalizacji, a tak naprawdę centralizacji i podporządkowania sobie między innymi takich państw jak Polska, czyli to, co jest w programie organizacji Europa-Union Deutschland.

– Było kilka programów. Był program Adolfa Hitlera „Arbeit macht frei”, który też polegał na federalizowaniu, podbiciu, uzyskaniu przewagi materialnej i dyskontowaniu jej na rzecz społeczeństwa niemieckiego. Sześć czy siedem lat temu pan Scholz ogłaszał przymiarki niemieckich elit do budowy Europy, którą miałby ukształtować wybrany konwent wybitnych specjalistów. Jednym słowem to taka próba budowania inżynierii społecznej, inżynierii geopolitycznej w Europie, którą Niemcy chcieli sterować. No i jest ten program Scholza, który jest programem najbardziej konkretnym i który jest w tej chwili realizowany. Trzeba trafu, że to akurat dziewięć polskich głosów zdecydowało. Tak bardzo się duża część tych Europejczyków trwożyła, że Polska jest gdzieś tam w kącie, że nie może o niczym decydować, a tu proszę, dziewięciu polskich europosłów mogło zdecydować, żeby ten niemiecki projekt centralizacji Unii nigdy nie wszedł w życie, czy też żeby nie rozpoczął się bieg jego procedowania, bo bez względu na to, czy to głosowanie zakończyłoby się przewagą jednego głosu czy siedemnastu to moc tej rezolucji byłaby dokładnie taka sama. Więc wśród dziewięciu polskich posłów byli koledzy z doświadczeniem w Polskiej Zjednoczonej Partii Robotniczej, ale był też Leszek Miller, który Polskę do Unii Europejskiej wprowadzał w długim cyklu negocjacyjnym od Dublina do Kopenhagi. W książce tak to było, przypomniał swój kawałek wystąpienia, że wstąpienie do Unii Europejskiej było środkiem do osiągnięcia rzeczywistego celu Polski, tym celem Polski był nasz dobrobyt i nasze bezpieczeństwo – przypominał Marek Formela.

Posłuchaj:

Zwiększ tekstZmniejsz tekstCiemne tłoOdwrócenie kolorówResetuj