Wypalanie łąk, pól i traw w Polsce jest zakazane i grozi za nie surowa kara. Dlaczego wciąż dochodzi do takich pożarów, jakie są ich skutki i jak strażacy radzą sobie z ich gaszeniem? O tym w rozmowie w Studiu Słupsk opowiadał kpt. Piotr Basarab, rzecznik Komendy Miejskiej Państwowej Straży Pożarnej w Słupsku.
Zgodnie z ustawą o ochronie przyrody oraz ustawą o lasach, zabronione jest wypalanie łąk, pastwisk, nieużytków, rowów, pasów przydrożnych, szlaków kolejowych, trzcinowisk i szuwarów. Za złamanie zakazu grozi kara aresztu, ograniczenia wolności albo grzywny nawet do 30 tysięcy złotych. Dodatkowo rolnicy mogą stracić prawo do dopłat bezpośrednich.
– Część z tych pożarów powstaje w wyniku zaprószenia ognia z maszyn rolniczych, część niestety to celowe podpalenia – mówi kpt. Piotr Basarab. – Gaszenie płonących pól i traw to trudne i niebezpieczne zadanie, wymagające szybkiej reakcji oraz współpracy służb ratunkowych z lokalną społecznością. Strażacy, jako pierwsi na miejscu zdarzenia, podejmują działania, by opanować ogień i zapobiec jego rozprzestrzenianiu się na zabudowania, uprawy czy lasy. Wykorzystujemy do tego specjalistyczny sprzęt. W przypadku dużych pożarów, szczególnie w porze suchej, ogromną rolę odgrywa pomoc rolników, którzy nierzadko wspierają nas własnymi środkami, choćby pługami do tworzenia pasów przeciwpożarowych – dodaje.
Posłuchaj rozmowy:
Joanna Merecka-Łotysz/puch





