Poziom stresu był tak ogromny, że człowiek ocalony z katastrofy promu Heweliusz wskoczył do wody jako brunet, a wyłowiono osiwiałego mężczyznę – opowiadała w Studiu Słupsk Agnieszka Ziółkowska.
Dyrektor Słupskiego Ośrodka Sportu i Rekreacji ponad trzydzieści lat temu była stenotypistką podczas jednego z procesów w sprawie katastrofy.
– Wybrano mnie i koleżankę do sporządzania stenogramu z rozprawy. W 1993 roku sprawą Heweliusza żył cały Szczecin, gdzie wówczas mieszkałam. Pamiętam reakcje w sądzie osób, które ocalały z katastrofy. To były smutne chwile. Panowała niesamowita lojalność marynarzy wobec kapitana Heweliusza. Teraz za sprawą serialu czy podcastów wspomnienia wróciły – wskazuje Ziółkowska.
Posłuchaj całej rozmowy:
Zobacz też: Prawdziwa historia katastrofy „Jana Heweliusza”. „Przez lata nikt tego nie ruszył”.
Przemysław Woś/mk





