Orzeł, Treflik, a może po prostu… Piotrek? Udowadniamy, że sportowa maskotka to czasem też człowiek

(fot. Agencja KFP/Jerzy Bartkowski, Mateusz Słodkowski, Radio Gdańsk/Adrian Kasprzycki)

Każdy szanujący się klub sportowy ma swoją maskotkę. Dzieci je kochają, dorośli zresztą też, tyle że oni domyślają się, że za każdym ruchem tego pluszowego stwora stoi żywy człowiek. I taki człowiek był właśnie gościem „Szatni FM”. Poznajcie Piotra Werczyńskiego, animatora sportowych maskotek.

Przez dekadę był Orłem na meczach siatkarskiej reprezentacji Polski, Treflikiem podczas spotkań żółto-czarnych koszykarzy i siatkarzy czy Tygrysem, kiedy grała koszykarska Arka Gdynia. Zresztą kim on nie był? Jak sam przyznaje, współpracował ze wszystkimi klubami w sportach halowych na Pomorzu i wieloma poza naszym regionem. Teraz sam rzadko już przebiera się w bajkowo-zwierzęce ciuszki, ale szkoli licznych następców i zna tę branżę jak nikt w Polsce.

Czy da się oddzielić bycie człowiekiem od roli maskotki? Ile kilogramów może stracić animator podczas jednego meczu? I czemu pewna lekarka mogła się obawiać, że Treflik wie o niej zbyt dużo? O tym wszystkim i wielu innych aspektach pracy z maskotką i w jej „wnętrzu” opowiedział nam w drugiej części „Szatni FM”.

W pierwszej części audycji poruszamy też m.in. temat gwizdów i wulgaryzmów pod adresem Karola Czubaka, najlepszego strzelca w historii Arki Gdynia, podczas meczu żółto-niebieskich z Motorem Lublin. Krótko omawiamy też kontrowersje wokół starcia regionalnego Pucharu Polski między Sztormem Kosakowo i Orkanem Rumia, w którym gospodarze wygrali 5:3, ale wynik zweryfikowano jako walkower na korzyść gości z powodu… ciemności.

Posłuchaj całej audycji:

Michał Rudnicki, Paweł Kątnik

Zwiększ tekstZmniejsz tekstCiemne tłoOdwrócenie kolorówResetuj