Wcale nie chadzał w kapturze, ale wyróżniał się z tłumu specjalnym ubiorem. Jego zawód uznawany był za „nieczysty”. Miejsce jego zamieszkania to zagadka, ale znamy jego miejsce pracy. Zresztą przy dobrej organizacji zajęć, do których należało nie tylko ścinanie głów, mógł żyć całkiem nieźle.
Historię budzącego przez wieki strach gdańskiego kata opowiedział Danielowi Wojciechowskiemu Dariusz Słowikowski.