Terapia zaburzeń integracji sensorycznej nie jest dla każdego dziecka. To często wynik „wybujałej ostrożności”

sokolow

Terapia zaburzeń przetwarzania bodźców sensorycznych nie jest metodą dla każdego dziecka. Stała się modna a jej stosowanie często jest nieuzasadnione – mówił w Radiu Gdańsk Michał Sokołów, fizjoterapeuta, wykładowca na Gdańskim Uniwersytecie Medycznym. – Trafia do mnie ostatnio na konsultacje wiele dzieci z podejrzeniem zaburzeń integracji sensorycznej, albo już w trakcie terapii. Wiadomo, że lepiej dmuchać na zimne, ale odnoszę wrażenie, że trochę dochodzi do „wybujałej ostrożności” środowisk medycznych. U wielu z tych dzieci uzasadnione byłyby inne metody terapeutyczne, które można byłoby zastosować z lepszym dla nich skutkiem – mówił w rozmowie z Joanną Matuszewską. 

Tłumaczył, że zaburzenia integracji sensorycznej najczęściej dotyczą dzieci z rozpoznaniami ze spektrum autyzmu, mózgowym porażeniem dziecięcym, czy ADHD. Mogą występować u wcześniaków, ale też u dzieci bez dodatkowych obciążeń. – Stawiając diagnozę i przystępując do terapii, trzeba uwzględnić wiele czynników, by rzeczywiście ustalić, czy dziecko ma problemy z odbieraniem bodźców dochodzących do niego z otoczenia. 

Fot. Archiwum Radia Gdańsk

Objawy mogą dotyczyć różnych sfer. Charakterystyczne jest, że zachowanie dziecka jest niestandardowe w porównaniu do rówieśników. – Klasyczne przykłady to nadreaktywne dziecko, które ma dominującą wszystko potrzebę ruchu i np. bardzo ryzykowne pomysły na zabawę. Albo dziecko z problemem w obszarze układu dotykowego, które np. musi zawsze mieć czyste ręce, lub ma ścisłe preferencje dotyczące ubrań, albo konsystencji przyjmowanych pokarmów – mówił fizjoterapeuta. 
 
Dodał, że problemy z integracją sensoryczną zauważane są często dopiero na etapie rozpoczęcia nauki. – Dzieci mają problem z koncentracją, trudno im wysiedzieć w ławce i przyjmować do wiadomości to, co mówi nauczyciel. Mają też problemy z czytaniem, przepisywaniem tekstu z tablicy. Dzieci z zaburzeniami integracji sensorycznej potrzebują na to dużo więcej, czasem ekstremalnie dużo więcej czasu. Ta sytuacja prowadzi często do bólu głowy i ogólnie do zniechęcenia do nauki – mówił Michał Sokołów.

Zwiększ tekstZmniejsz tekstCiemne tłoOdwrócenie kolorówResetuj