W ostatni weekend Gdańsk zagościł w Wilnie. Związki obu miast umacniane są od wielu lat i to nie tylko kulturalnie. Właśnie m.in. dzięki wsparciu gdańszczan na Litwie działa hospicjum. Sprawdzamy, jak to symboliczne „połączenie siecią krwioobiegu” wyglądało w tym roku.
– Zaangażowanie ludzi było przeogromne, ale pogoda była nie do zatrzymania. Padał ulewny deszcz, a w dodatku wiał silny wiatr. Gości pod parasolami nie brakowało, ale wydaje mi się, że przy słońcu byłoby ich jeszcze więcej. Gdańsk został przez mieszkańców przyjęty bardzo serdecznie – powiedziała siostra Michaela Rak ze Zgromadzenia Jezusa Miłosiernego, założycielka hospicjum na Litwie.
„BYŁ ZAMIAR, A JEST FAKT”
Również nad Motławą odbywa się podobne wydarzenie. Podczas festiwalu „Wilno w Gdańsku” siostra Michaela prowadziła zbiórkę na rzecz budowy hospicjum dla dorosłych. Od tego czasu wiele się wydarzyło. Pewne kwestie pozostają jednak niezmienne.
– W dalszym ciągu zbieram fundusze na hospicjum. Pieniądze są potrzebne na bezpośrednią pomoc naszym pacjentom. Za rok będziemy obchodzili dziesięciolecie funkcjonowania placówki. Tysiące osób zostało otulonych sercem i miłością. Od półtora roku dobro przekazujemy też małym dzieciom. Był zamiar, a jest fakt. Za nami duża historia, ale przed nami pojawiają się kolejne wyzwania – dodaje siostra Michaela Rak.
(Fot. Facebook/Pal. kun. Mykolo Sopočkos hospisas)