Bumelanta na pełny etat przyjmę od zaraz, czyli Wielki Brat w pracy

marnowanie czasu pracy

Jest godzina 7:58 kiedy Anna otwiera drzwi biura. Pędem zdejmuje płaszcz i biegnie włączyć komputer tak, by rozpocząć pracę punktualnie o 8:00. Otwiera program pocztowy, przegląda maile w poszukiwaniu tych od szefostwa i odpisuje tylko na to, co konieczne. Następnie niespiesznie wyrusza do biurowej kuchni, by tam wraz z koleżankami wypić poranną kawę. Błoga przerwa trwa do ok. 9:00, kiedy to w biurze zaczyna się zagęszczać.

Z kuchni trzeba się ewakuować, więc pora przejrzeć Facebooka. Następnie jest czas na odpisanie na kilka prywatnych e-maili, sprawdzenie stanu konta, przegląd nowości kosmetycznych na portalach, pogaduchy z przyjaciółką na komunikatorach internetowych. Później odrobina pracy, obiad, firmowe zebranie, jeszcze jakaś mała przerwa na kawę się wkradnie i tak 8 godzin z głowy.

W pokoju obok siedzi Jan, który tak jak Anna ciężko pracuje. To nieważne, że zdążył już zrobić zakupy na portalu aukcyjnym, wymienić porady na temat zepsutego gaźnika w motocyklu na forum miłośników jednośladów, podesłać koledze z biurka obok kilkanaście śmiesznych grafik i kawałów oraz pobrać z sieci nowy film science fiction, który wieczorem obejrzy z żoną.

Złapani w sieć…

Internet stał się jednym z najważniejszych narzędzi pracy. Jednak nieodłącznym elementem dnia pracy stała się też pewna dawka rozrywki. Korzystanie przez pracowników z sieci w celach prywatnych staje się dla wielu firm coraz większym problemem.

Niemniej jednak trudno jednoznacznie ocenić, czy korzystanie z sieci w celach niezwiązanych z wykonywaną pracą jest zjawiskiem negatywnym czy też nie. Psychologowie podkreślają bowiem pozytywne konsekwencje i wskazują na potrzebę tak zwanej konstruktywnej rekreacji.

Dlatego czy warto tak od razu ganić pracownika? Odpowiedź na to pytanie powinien zadać sobie każdy pracodawca z osobna. W poznaniu odpowiedzi może pomóc mu przeanalizowanie czynności, na których tak naprawdę pracownikom upływa czas.

Polacy w godzinach pracy chętnie korzystają z prywatnych skrzynek pocztowych, portali społecznościowych, komunikatorów internetowych, przeglądają strony www oraz fora, robią zakupy online, grają w gry online, oglądają filmy video.

– To oczywiste, że każdemu potrzebna jest chwila wytchnienia, ważne jednak, by zachować w tym umiar – tłumaczy Beata Kwiatkowska, dyrektor w firmie Axence, oferującej oprogramowanie do monitorowania aktywności osób korzystających z komputerów.

Prawdopodobnie do tej pory nie przeprowadzono w Polsce badań pokazujących przyczyny marnowania czasu, za który płaci pracodawca. Przeprowadzili je Amerykanie, którzy odkryli, że 33% pracowników marnuje czas, ponieważ ma zbyt mało pracy a 23,4% uważa, że ich pensja nie jest adekwatna, niespełna 15% jest po prostu rozpraszana przez kolegów.

Raz, dwa, trzy – szef patrzy

Metod ograniczania swobody poruszania się w sieci jest coraz więcej, począwszy od programów antywirusowych blokujących konkretne frazy, przez filtry działające prawie jak kontrola rodzicielska, kończąc na oprogramowaniu do monitorowania ruchu na komputerach.

W Polsce liczba firm, które stosują takie oprogramowanie nie jest dokładnie znana. Ocenia się, że spośród 100 topowych firm, tego typu rozwiązania wdrożyła połowa.

Szpieg w komputerze

Instalowanie programów monitorujących budzi wiele strachu u pracowników. Przede wszystkim obawy dotyczą kwestii całkowitego ograniczenia prywatności i przechwycenia osobistych danych. Zanim jednak pracownik zacznie się niepokoić, powinien poznać „wroga”.

Programy nie zbierają danych wprowadzanych np. w formularzach, czyli np. haseł. Pracodawca może uzyskać dane, takie jak: faktyczny czas aktywności (pracy), statystyki użytkowania aplikacji, statystyki odwiedzanych stron, użycie łącza, zrzuty ekranowe, listę wydrukowanych dokumentów, listę odebranych i wysłanych wiadomości e-mail oraz zasoby sprzętu i oprogramowania instalowanego na komputerze.

A co na to prawo?

Ludziom ciężko pogodzić się z faktem, iż jest się śledzonym i można być rozliczonym z każdego ruchu. Jednak służbowy komputer to własność pracodawcy i powinien być używany tylko do wykonywania obowiązków służbowych. Wobec tego pracodawca ma prawo monitorować działania pracownika, ale tylko po uprzednim poinformowaniu go o tym, np. w postaci regulaminu. Brak takiego powiadomienia może naruszać dobra osobiste.

– Monitoring komputera może być jednym z narzędzi kontrolnych pracodawcy, komentuje radca prawny Magdalena Wilczyńska. Dodaje jednak, że pracodawca może podejmować jedynie takie środki, które mają powodować zwiększenie efektywności pracy podwładnych, a nie ich szykanowanie.

Zwiększ tekstZmniejsz tekstCiemne tłoOdwrócenie kolorówResetuj