Teoretycznie to crossover. Naszym zdaniem bliższa rzeczywistości byłaby jednak nazwa „Adam Gadżet”.
Rocksa można śmiało traktować jako najwyższą formę wyposażenia Adama. Auto ma podniesiony o 1,5 cm prześwit i osłony umieszczone dookoła: od zderzaków, przez progi, do nadkoli.
Adama Rocks to już crossover?
Tym co, go wyróżnia jest też chromowany wydech i rozsuwany w formie harmonijki dach. W trakcie jazdy natomiast, jak deklaruje producent, jest dwa razy ciszej niż w klasycznym Adamie.
Producent zapewnia: jest ciszej.
„Skalisty” model nie ustępuje innym Adamom w kwestii personalizacji. Możliwości wyboru faktur, kolorów tapicerek i wykończeń są dziesiątki. Można śmiało poczuć się jak w aucie klasy średniej. Brzmi banalnie, ale to auto naprawdę dla indywidualistów.
Każdy może skomponować „własnego Rocksa”
Rocks jest o siedem tysięcy złotych droższy od topowej wersji „Slam”. Cennik zaczyna się od 60 200 złotych. Najtańszy bazowy Adam kosztuje 43 500.
Auto do testów użyczyła firma Serwis Haller
Sebastian Kwiatkowski/Tomasz Galiński/mili