– Nie ma między nami cienia rywalizacji. Wręcz przeciwnie – pomagałyśmy sobie, dzieliłyśmy pomysłami na postać. Niespełnione ambicje są tylko wrogiem aktorek – mówią odtwórczynie tytułowej roli w spektaklu „Kiss me, Kate” w Teatrze Szekspirowskim. Karolina Trębacz i Alicja Piotrowska były gośćmi audycji Piotra Jaconia „Gdynia Główna Osobista”.
Musical „Kiss me, Kate” dziesięć lat temu wystawiany był na deskach Teatru Muzycznego w Gdyni. Teraz produkcję w odświeżonej wersji wznawia Teatr Szekspirowski. Wezmą w nim udział artyści gdyńskiej sceny muzycznej, ale oprawa przedstawienia została dostosowana do warunków sceny elżbietańskiej, z trzech stron otoczonej widownią, bez skomplikowanych rozwiązań technicznych. Premierę zaplanowano na 1 lipca. Latem spektakl będzie grany naprzemiennie z „Wesołymi Kumoszkami z Windsoru”.
DWIE KATE
Rolę Kate zagrają na zmianę Karolina Trębacz i Alicja Piotrowska. – Ludzie podobno oczekiwali, żeby zobaczyć w tej roli nową aktorkę. Ale nie ma między nami rywalizacji. Na próbach współpracowałyśmy, dzieliłyśmy się pomysłami na postać. Odbyłyśmy setki rozmów – mówi Karolina Trębacz. – Niezaspokojone ambicje są wrogiem aktorek. Jeśli obydwu zależy na roli, to rywalizacja jest dość ostra. U nas tak nie ma – wtórowała jej dublerka.
Piotrowska była odtwórczynią roli Kate w pierwotnej wersji przedstawienia w Teatrze Muzycznym. Jak przyznaje, zdziwiła się, że zaproponowano jej tę samą rolę dekadę później. – Myślałam, że z niej wyrosłam, mam za sobą. Ale tak się złożyło, że reżyser chciał, by mnie zostawić – mówi. W spektaklu granym w Muzycznym występowała także Karolina Trębacz, z tym że w roli Bianki. – To świetne doświadczenie, bo tak naprawdę „awansowałam”. Ten warsztat, który zdobyłam w ciągu dziesięciu lat, wykorzystuję w tym momencie. I z dumą patrzę na dziewczynę, która teraz gra rolę Bianki.
SPOSÓB NA ROLĘ
Aktorki w rozmowie z Piotrem Jaconiem mówiły również o tym, jak przebiegały próby. Gdy jedna odgrywała scenę, druga siedziała i obserwowała. – Kiedy schodziłam, to Ala mówiła mi np. „Fajnie się to wpisywało, to jest dobre” i odwrotnie. Albo coś zrobiłam nie tak, to zwracała mi uwagę – opowiadała Karolina Trębacz. – Jesteśmy obie tak różne, że nigdy to nie będzie ta sama rola i nigdy to nie będzie kopia – dodała Alicja Piotrowska.
Aktorki w plenerowym studiu Radia Gdańsk na plaży w Mechelinkach. Z lewej prowadzący audycję „Gdynia Główna Osobista” Piotr Jacoń. Fot. Radio Gdańsk/Ania Moczydłowska
Piotr Jacoń wypytywał też, czym scena elżbietańska Teatru Szekspirowskiego różni się od tej w Teatrze Muzycznym. Obie przyznały, że w nowym miejscu gra się im bardzo dobrze. – Gramy na specjalnym podeście, publiczność otacza nas z trzech stron. To wymaga trochę innego grania, a z drugiej strony jest czymś podniecającym – mówiła Alicja Piotrowska. – Jesteśmy już po próbach generalnych z publicznością. Byłam miło zaskoczona, bo ta publiczność dodaje energii. To coś wspaniałego – tłumaczy Karolina Trębacz.
KLUCZ DO SERCA AKTORKI? ŻYCZLIWA PUBLIKA
Alicja Piotrowska jest bardziej ostrożna w słowach. Zależy jej na tym, by publiczność przede wszystkim była życzliwa. – Kiedy przychodzi ktoś kogo zaciągnęła żona i myśli sobie: Ale bym poleżał na plaży albo obejrzał mecz przy piwie. I ze sceny widzisz jego twarz, widzisz tę niechęć i zniecierpliwienie, to wtedy jest trudniej – podkreśla.
Obie aktorki zachęcają też publiczność do żywego reagowania na to, co dzieje się na scenie. – Ludzie, szczególnie na premierach, boją się, że coś nie wypada. Myślą: jesteśmy w garniturach, eleganccy, to już nie będziemy robić „wooo”. Nie bójcie się, bo to jest bardzo potrzebne aktorom – przyznają.
Posłuchaj audycji: