„Rękę miał jak dziecko”. Wstrząsający reportaż o wampirze z Bytowa [BRUTALNE TREŚCI]

Był niepozorny, zamknięty w sobie. Niezbyt silny. Kiedy trafił za kraty, ważył 62 kg. Może dlatego nie zwracał niczyjej uwagi. Wtapiał się w społeczność. – Kiedyś chciał zarobić, przyszedł pomagać w żniwach, ale był słaby. Szybko się męczył – wspominają go znajomi. – Rękę miał jak dziecko, taki niedojda…

Chłopak z pomorskiej wsi. Syn alkoholiczki, wychowywany przez dom dziecka, babcię, w końcu wujka. Zdaniem znających go ludzi, nie był bystry, ale można było z nim porozmawiać. Chciał mieć żonę. Taką z samochodem i mieszkaniem. Ale nie umiał nawiązać relacji z kobietami.

Pożądał. Przyznaje, że masturbował się nawet 10 razy dziennie. Twierdzi, że początkowo nagabywał kobiety. Dopiero, gdy odmawiały, zaczynał je bić.

– Moją pierwszą ofiarą była dziewczyna mniej więcej w moim wieku. Ja byłem w siódmej klasie szkoły podstawowej. Miałem wtedy 15 lat. To był mój pierwszy stosunek z dziewczyną. To była dziewczyna spotkana koło lasu. Biłem ją rękami i chyba kijem. Potem rozebrałem ją i zaspokajałem się seksualnie. Było mi przyjemnie – wspomina Leszek P., okrzyknięty przez gazety wampirem z Bytowa.

„MIAŁA WSZYSTKO ŚCIĄGNIĘTE, ZAWINIĘTE NA GŁOWIE”

Matka jednej z jego ofiar z trudem opowiada o tym, jak razem z mężem przeszukiwała przydrożne rowy. Chciała niczego nie znaleźć. Ale jej mąż zobaczył najpierw siatkę, w której córka miała nieść chleb, potem but zabitej nastolatki. Ciało leżało nieco dalej, w lesie.

– Wołałam „Sylwia, Sylwia!”, myślałam, że może się odezwie. Może jest ranna. (…)  Leżała pod świerkiem. Skulona. Miała wszystko ściągnięte, zawinięte na głowie. Złapałam ją za rękę. Była zimna.

Jak sam twierdzi, stracił rachubę. Rodzinie niczego nie mówił. Wychodził z domu i szedł do lasu. Lubił jeździć pociągami. Mimo upośledzenia, sprawnie odczytywał mapy.

– Ostatni raz byłem z ofiarą na początku grudnia 1992 roku w Poznaniu. Byłem tam trzy dni. Jedną noc spędziłem na obrzeżach miasta. Nie spałem, tylko chodziłem ulicami. Nie mogłem spać, bo było zimno. Drugą noc spędziłem w mieszkaniu ofiary. (…) Poszedłem za nią i obserwowałem. Widziałem, jak otwiera drzwi kluczem – opowiada P. 

Młodą, ok. 30-letnią kobietę, wpycha do przedpokoju. Zadaje jej ciosy nożem, który – jak twierdzi – miał mu służyć do smarowania chleba. Rozbiera do naga. Daje upust swojej żądzy. Kilka razy. Potem wyciera ręce z krwi w miękki ręcznik.

POSŁUCHAJ GŁOSÓW ŚWIADKÓW TEJ HISTORII. WSTRZĄSAJĄCY REPORTAŻ

Ile osób zabił wampir z Bytowa? Przed sądem przyznał się do blisko 70. Swoje wyjaśnienia odwołał. Prokuratura zarzuciła mu 17 zabójstw. Został skazany tylko za zabicie nastoletniej Sylwii z Darskowa. Biegli stwierdzili, że jest upośledzony umysłowo i ma zaburzenia seksualne. Dostał 25 lat więzienia. Karę odbywa w Areszcie Śledczym w Starogardzie Gdańskim.

O tym jak straszliwym i druzgoczącym przeżyciem jest jego atak, opowiada kobieta, którą zgwałcił, ale której nie zabił. Jej głos można usłyszeć w reportażu zrealizowanym 20 lat temu przez Hannę Wilczyńską-Toczko. Z tego materiału pochodzą też cytaty zawarte w tym tekście. Mimo upływu lat, głosy świadków robią piorunujące wrażenie. Poczucie lęku wzmaga wiedza, że już 11 grudnia wampir z Bytowa może wyjść na wolność.

puch

Zwiększ tekstZmniejsz tekstCiemne tłoOdwrócenie kolorówResetuj