„Dziesięć bab z klasztoru zrobiło więcej, niż stu naszych chłopów”. Siostry franciszkanki pomagają jak mogą. Wciąż jednak potrzebne jest wsparcie

Nie tylko materiały budowlane, ale także wolontariusze znający się na budownictwie, są potrzebni do pomocy na terenach zniszczonych w sierpniowych nawałnicach. Po licznych apelach pomoc spływa z różnych regionów kraju. W ogromie zniszczeń jednak to wciąż za mało. W sprzątaniu po nawałnicy pomagają między innymi siostry franciszkanki z Orlika.

Do pomocy potrzebni są między innymi fachowcy w zakresie budownictwa. Już w tej chwili sporo wolontariuszy pomaga poszkodowanym. – Niektórzy pracują z ogromnym poświęceniem – mówi siostra Mirona Turzyńska, koordynująca pomoc dla okolicznych miejscowości.

POTRZEBNE WSPARCIE

– Mamy tu kilka osób, wolontariuszy z Trójmiasta, którzy tu przyjeżdżają. To też jest dla nich ponadludzki wysiłek. Niektórzy z nich pracują, przyjeżdżają na parę godzin i wracają do Gdańska z powrotem. Nam serce kraje się, że jako kobiety nie możemy wszystkich prac zrobić, bo gdybyśmy umiały, to pewnie byśmy to zrobiły. Dlatego dużo fachowej wiedzy, pracy i wykształcenia potrzeba, żeby te naprawy wykonać lub te domy odbudować – dodaje siostra Mirona.

BOHATERKI

– Dziesięć bab z klasztoru zrobiło dla nas więcej, niż stu naszych chłopów – tak żartują o nich mieszkańcy okolicznych domów. One same nie chcą by określać je „bohaterkami”. Są po to, by nieść – jak mówią – pokój i dobro. Siostry nie tylko pracują fizycznie, zbierają także informacje o potrzebach mieszkańców, organizują towary i transport, pomagają w sprzątaniu i negocjują z urzędnikami.

W miejscowościach: Orlik, Główczewice, Trzebuń i Wysoka Zaborska do gruntownej odbudowy jest kilka domów i zabudowań gospodarczych. Wiele z nich wymaga też fachowej naprawy. W niektórych miejscach budowy i remonty już trwają. Prace postępują jednak powoli ze względu na brak materiałów budowlanych i siły roboczej.

Posłuchaj materiału:

Dariusz Kępa/mar

Zwiększ tekstZmniejsz tekstCiemne tłoOdwrócenie kolorówResetuj