„Tysiąc razy zadawałam sobie pytanie kim jestem: Polką czy Niemką”. Germanizacja polskich dzieci

Miały niebieskie oczy, jasne włosy i pochodziły z inteligenckich rodzin, często szlacheckich. To skazało ich na pozbawienie polskiej tożsamości. Pod pozorem badań lub chęci dożywienia, polskie dzieci zabierano rodzinom.   Często trafiały do ośrodków Lebensborn, gdzie bito je za mówienie po polsku i przekonywano, że ich rodzice nie żyją. Organizowano „prezentacje” dzieci Niemcom, którzy planowali adopcję. I tak polskie kilkulatki, jako rzekomo niemieckie sieroty, trafiały do niemieckich rodzin.

NAWET 200 TYSIĘCY DZIECI

Nie jest znana dokładna liczba, ale niektórzy historycy wskazują, że germanizacji poddano ok. 200 tysięcy polskich dzieci. Część z nich wróciła do ojczyzny po wojnie, ale tu przeżyły kolejny dramat. Na nowo uczyły się polskiego i z trudem poznawały prawdę o sobie.

KIM JESTEM?

– Nikt nie siadł ze mną i nie uczył mnie polskiego. W Polsce zamiast do czwartej, trafiłam więc do pierwszej klasy – wspomina Barbara Paciorkiewicz w relacji dla Muzeum II Wojny Światowej. Urodzona w lutym 1938 roku w Gdyni Basia, w wieku pięciu lat stała się Barbel. Po pięciu kolejnych latach dowiedziała się, że jest Basią. W polskiej szkole uczniowie bawiąc się z nią udawały, że jest Hitlerem.

– Nie miałam im tego za złe! Nawet nie wiedziałam, kim jest Hitler – opowiedziała po latach. – Tysiąc razy zadawałam sobie pytanie kim jestem: Polką czy Niemką…

BASIA – BARBEL, ALOJZY – ALFRED, ALODIA – ALICE

W audycji przedstawimy wspomnienia Barbary Paciorkiewicz (powyżej jej zdjęcia zrobione przez nazistów), ale także Alojzego Twardeckiego (w Niemczech nazwanego Alfredem Hartmannem) oraz Alodii Witaszek (Alice Wittke). O germanizacji polskich dzieci opowiedzą dr hab. Tomasz Chinciński i dr Tomasz Rabant z Muzeum II Wojny Światowej.

Zwiększ tekstZmniejsz tekstCiemne tłoOdwrócenie kolorówResetuj