Ratownicy ze słupskiego pogotowia poddani izolacji. Jedna z pacjentek nie przyznała się, że miała kontakt z osobą z zagranicy

Dwóch ratowników słupskiego pogotowia od dwóch dni jest poddanych izolacji. Nie mogą pracować, bo jedna z pacjentek nie powiedziała im, że miała kontakt z osobą zakażoną koronawirusem.

Pogotowie wezwano do Potęgowa w powiecie słupskim 18 marca 2020 r. Kobieta, która zgłaszała bóle w klatce piersiowej, podczas wywiadu medycznego nie przyznała się dyspozytorce, że miała kontakt z osobą z zagranicy. Nie miała też żadnych objawów choroby. Wysłano do niej ratowników pogotowia.

NIE POWIEDZIAŁA WSZYSTKIEGO

– W wywiadzie telefonicznym i na miejscu wynik był negatywny. Dopiero podczas wywiadu na Szpitalnym Oddziale Ratunkowym, gdzie została przewieziona, miała powiedzieć, że jednak taki kontakt z kimś miała – mówi Marlena Bruhm, kierownik działu usług medycznych w Stacji Pogotowia Ratunkowego w Słupsku. – Ta informacja dotarła do nas po około dwóch, trzech godzinach – dodaje. Pacjentka miała spotkać się z córką, która wróciła z zagranicy i mogła mieć tam kontakt z osobą zakażoną koronawirusem.

RATOWNICY IZOLOWANI

Pacjentka została przewieziona na oddział zakaźny w Gdańsku. Ratownicy, zgodnie z procedurami, zostali odizolowani w specjalnie przygotowanym wcześniej pomieszczeniu. Czują się dobrze. Teraz czekają na wynik testu kobiety. Jeśli będzie ujemny, wrócą do pracy. W przypadku potwierdzenia Covid-19, będą dalej izolowani i przejdą dwutygodniową kwarantannę domową.

Marlena Bruhm ze słupskiego pogotowia zapewniała jednocześnie, że ratownicy, którzy udzielali pomocy kobiecie, kończyli już swój dyżur i nie mieli kontaktu z pozostałą częścią załogi.

APEL

Ratownicy medyczni apelują do osób, które wzywają pogotowie, by mówić prawdę o stanie swojego zdrowia, nie zatajać faktów, szczególnie w sytuacji rozprzestrzeniania się koronawirusa. Wtedy mają szansę na zastosowanie innych środków ochrony.

Paweł Drożdż/pb

Zwiększ tekstZmniejsz tekstCiemne tłoOdwrócenie kolorówResetuj