Kupujemy je na potęgę z nadzieją, że uchronią nas przed wirusem. Ale okazuje się, że o maseczkach wiemy niewiele

Gdy tylko koronawirus zaczął rozprzestrzeniać się w naszym kraju, Polacy rzucili się na maseczki i zaczęli je kupować na masową skalę. Wiele osób nosi je w nadziei, że w ten sposób zabezpieczy się przed chorobą. Okazuje się jednak, że większość informacji na temat działania maseczek, które można znaleźć w internecie, to mit. Światowa Organizacja Zdrowia jasno rekomenduje: jeśli jesteś zdrowy, noś maskę tylko wtedy, gdy opiekujesz się osobą z podejrzeniem zakażenia.

Światowa Organizacja Zdrowia (WHO) jasno rekomenduje: jeśli jesteś zdrowy, noś maskę tylko wtedy, gdy opiekujesz się osobą z podejrzeniem zakażenia. Nie ma wskazań, żeby osoby zdrowe stale używały maski na koronawirusa. Jeśli ich nadużywamy lub korzystamy z nich nieprawidłowo, doprowadzamy do ich bezsensownego marnowania, a teraz, gdy zakażeń potwierdzonych badaniami jest coraz więcej, maseczki mogą być bardzo potrzebne gdzieś indziej – chociażby w szpitalach, w których jest ich wciąż za mało.

Maseczkę powinna założyć przede wszystkim osoba z objawami choroby i wszyscy ci, którzy mają z nią bezpośredni kontakt. Ponadto osoby, które nie mają wiedzy na temat tego, jaką maseczkę stosować, mogą w internecie kupić taką, która będzie po prostu nieskuteczna – i w tym przypadku trzeba mieć się na baczności, by nie wydać pieniędzy na nieodpowiednią maseczkę, która przez sprzedawców może być reklamowana jako przeznaczona właśnie na wypadek tego typu sytuacji.

Trzeba też zdawać sobie z tego sprawę, że maseczki nie są wielorazowego użytku, o czym znaczna większość społeczeństwa nie ma pojęcia. Zaraz po użyciu trzeba je wyrzucać. Ponadto nie można dotykać maski, gdy ma się ją na twarzy, trzeba dokładnie umyć ręce przed założeniem, przed ściągnięciem i zaraz po ściągnięciu maseczki, a także dbać o to, by z każdej strony odpowiednio przylegała. 

TOWAR DEFICYTOWY

W trosce o swoje bezpieczeństwo, nie mając wystarczającej wiedzy, ludzie masowo wykupują z aptek maseczki. To teraz towar najczęściej poszukiwany. Niektóre apteki bezustannie je zamawiają, ale otrzymywane dostawy i tak nie są w stanie zaspokoić potrzeb konsumentów. – W dobie epidemii to towar deficytowy. Ludzie nawet nie pytają o filtry czy rodzaj. Po prostu chcą jakiejkolwiek. Dzisiaj nie mamy już żadnej maseczki. Kolejne będą dopiero za kilka dni – podkreśla pani Ola, farmaceutka z jednej z gdańskich aptek.

W gablotach małych sklepów coraz częściej możemy zobaczyć ręcznie robione maski. Zanim jednak zdecydujemy się na ich zakup, powinniśmy wiedzieć, jakie warunki muszą spełniać, by były skuteczne. Do produkcji maseczek wykorzystany powinien być tylko nowy, nieużywany materiał. Produktem na maseczki jest bawełna 100 procent o gęstym splocie i gramaturze ok. 160 g/m2. Wcześniej jednak materiał powinien być wyprany w temperaturze w min. 60°C.

 
(Fot. Radio Gdańsk/Adrianna Nitza)
Pojawiają się wątpliwości, czy drobni przedsiębiorcy, którzy ręcznie szyte maseczki sprzedają w swoich sklepach, nie robią tego głównie po to, by wzbogacić się na strachu innych ludzi. – Maseczki szyjemy w pierwszej kolejności dla pracowników szpitali, przychodni i innych najbardziej potrzebujących. Celem nie jest zarabianie dodatkowych pieniędzy. Jeżeli ktoś jest zainteresowany, może taką maseczkę u nas kupić i wesprzeć naszą akcję – zapewnia pani Krystyna, właścicielka sklepu z dewocjonaliami w Gdańsku. – Maseczki można zrobić sobie samemu, jednak z zachowaniem zasad ich działania, rozumiejąc ich rolę, a potem umiejętnie stosując – dodaje.

MIMO WSZYSTKO POTRZEBNA OSTROŻNOŚĆ

Choć wielu jest przedsiębiorców jak pani Krystyna, wciąż, zwłaszcza w internecie, można trafić na nieuczciwych sprzedawców, którzy za wszelką cenę będą próbowali zwielokrotnić swoje zyski kosztem innych. Dlatego pracownicy Urzędu Ochrony Konkurencji i Konsumentów oraz Inspekcji Handlowej będą monitorować ceny w internecie oraz w sklepach stacjonarnych. Jak wyjaśniono, w skład zespołu monitorującego ceny w sklepach internetowych wejdą pracownicy UOKiK, zaś pracownicy Inspekcji Handlowej skierowani zostali do monitorowania cen w sklepach stacjonarnych. – Jeśli przedsiębiorcy zdecydowaliby się na wykorzystanie tej nadzwyczajnej sytuacji na osiągnięcie nadzwyczajnych korzyści ekonomicznych, podejmiemy, w ramach dostępnych nam narzędzi, działania, aby przeciwdziałać tego typu praktykom – podkreśla prezes UOKiK.

 
Adrianna Nitza/Martyna Kasprzycka
Zwiększ tekstZmniejsz tekstCiemne tłoOdwrócenie kolorówResetuj