Koniec pierwszej połowy w finałowym meczu o Fortuna Puchar Polski. Na wyróżnienie zasługują na pewno osoby zasiadające na sektorze VIP Arki, które przez 45 minut głośno wspierały swój zespół. Na boisku starcie dwóch równorzędnych rywali. Oby druga połowa przyniosła gole i większe emocje.
W ostatnich pięciu minutach pierwszej połowy Arka i Raków spróbowały szczęścia, ale do zdobycia bramki wciąż daleko. Najpierw Luis Valcarce uruchomił Mateusza Żebrowskiego, ale ten po minięciu bramkarza miał już zbyt ostry kąt, by posłać piłkę do siatki. Po chwili bardzo niecelnie zza pola karnego odpowiedział Juliusz Letniowski, a w 42. minucie czujność Kacpra Krzepisza sprawdził Ben Lederman. Bramkarz Arki jednak
Stojące na umiarkowanym poziomie, nieobfitujące w gole spotkania, w których gra zwykle toczy się w środku boiska, zwykło się określać „meczami walki”. I to jest właśnie „mecz walki”. Nie przekłada się ona na razie ani na gole, ani na kartki. Jak dotąd jedynym „żółtkiem” napomniany został Arkadiusz Kasperkiewicz.
W 20. minucie serca kibiców Arki pierwszy raz zadrżały. Z prawej strony dośrodkowywał Fran Tudor, a w polu bramkowym nogę dostawiał Marcin Cebula. Nie był jednak w stanie skierować piłki w światło bramki strzeżonej przez Kacpra Krzepisza. To jak dotąd najgroźniejsza sytuacja stworzona przez Raków. Po 20 minutach trudno stwierdzić, który z zespołów gra w pierwszej lidze, a który okupuje podium Ekstraklasy.
Już w 3. minucie Arka miała znakomitą okazję do objęcia prowadzenia w tym spotkaniu. Mateusz Żebrowski groźnie uderzał, ale piłka po rykoszecie minęła lewy słupek bramki Rakowa. W co ciężko aktualnie uwierzyć w Trójmieście – w Lublinie wyszło słońce. Dla której z drużyn? Po 10 minutach nie da się tego stwierdzić.
Pierwszy gwizdek Pawła Gila już za nami. Arka na żółto-niebiesko, Raków też w swoich tradycyjnych, czerwono-niebieskich strojach. Transmisja na antenie Radia Gdańsk. Można jej słuchać TUTAJ.