Ilu ludzi, tyle opinii na temat Jarmarku św. Dominika. Jedni twierdzą, że to festiwal kiczu, drudzy potrafią spędzić godziny, buszując po straganach na ulicach Głównego Miasta w Gdańsku. Nasz reporter sprawdził co warto, a czego nie warto kupować w tym roku.
HITY
Na uwagę zasługują stoiska z odzieżą młodych polskich projektantów. Pierwszym z nich jest Twinsart, trójmiejska marka stworzona przez dwie siostry. Dziewczyny sprzedają kolorowe torebki o geometrycznych kształtach i ubrania vintage, które łowią w second handach. Na jarmarku mają również wełniane dodatki, robione przez…mamę.
– Torebki to nasza największa pasja. Charakterystycznym znakiem są nadruki, choć obecnie robimy coraz więcej gładkich np. z ćwiekami. Staramy się śledzić najnowsze trendy, opowiada jedna z projektantek Iwona Dawicka.
Twinsart można spotkać nie tylko na jarmarku, ale i na większości modowych eventów w Trójmieście m.in. Bakaliach i w Zatoce Sztuki.
Jedno z ciekawszych stoisk z ubraniami należy również do firmy NeverEver. To stosunkowo młoda warszawska marka, projektująca koszulki i lniane torebki z fantazyjnymi nadrukami. Dostrzegliśmy m.in. „Za matki hajs baluj”, „Jestem słoikiem” i „Wisi mi to”. Atrakcyjne wydają się być także ceny. Za torebkę zapłacimy około 30 złotych.
Warto zwrócić również uwagę na stoisko z litewskimi kocami, znajdujące się na skrzyżowaniu ulic Długiej i Tkackiej. Możemy tam kupić różnokolorowe pledy z typowo skandynawskimi nadrukami: jeleniami i niedźwiedziami.
Z Litwy przenosimy się nieco dalej, bo aż na Tajwan. Stąd pochodzi hit ostatnich miesięcy – Bubble Tea. – To napój na bazie zielonej herbaty. Dodajemy do niej różne soki i owocowe dodatki m.in. pulpę z miazgi kokosowej i kulki z sokiem. Całość daje bardzo orzeźwiającą kompozycję, wyjaśnia sprzedawca. Stoisko z napojami jest na ulicy Szerokiej.
Na jarmarku warto także zajrzeć do innych stoisk z kulinariami. Są tu litewskie chleby, austriackie sery i rodzime miody oraz oscypki.
KITY
Klimat Zakopanego i gór na dobre zagościł w sercach wystawców, bo wielu z nich na swoich stoiskach prezentuje już zimową odzież. Futrzane czapki i płaszcze, a nawet rękawiczki należą do zdecydowanych kitów jarmarku. Są też pierwsze bombki choinkowe i lampiony z aniołkami.
Na jednym ze stoisk na ulicy Tkackiej nasz reporter dostrzegł także „papirusy z sentencjami”. Są to kolorowe kartki obramowane drewnem, z których dowiemy się m.in jaki jest przepis na dobrego męża, czy jak korzystać z toalety.
W kategorii rozrywka największym zainteresowaniem cieszy się nowa wersja gry DART, polegająca na rzucaniu strzałkami do tarczy za pomocą urządzenia przypominającego procę. Jest też kostka Rubika, którą możemy w jednej chwili zmienić w pieska, dinozaura albo nawet i pistolet.
W kategorii gadżety z nowości pojawiły się: magiczna rękawica do kurzu oraz Owocowa Buteleczka do wyciskania soku z owoców. – Do owocu wkładamy plastikową końcówkę, wyjmujemy szypułkę i po włożeniu rurki możemy pić sok, objaśnia sprzedawczyni.
Na Jarmarku św. Dominika można też się zrelaksować. Obszary relaksu należą jednak do kitów. Możemy na przykład usiąść na fotelu do masażu. Podobno „Nie usiądziesz, nie uwierzysz”. Wystawcy polecają też japońską terapię magnetyczną. Jak czytamy w ulotce, używając magnesów naładowanych osiowo, wspomaga się procesy regeneracji organizmu i niweluje stres. Cena terapii – 99 złotych. Można też zainwestować w jeden ze specyfików ze „Świata Maści”. Dostępne są m.in. maść z kartofli, maść końska i balsam z wyciągiem z jadu żmij.
Podsumowując, na jarmarku jak zwykle kicz miesza się z modą, a tandeta z jakością. Aby znaleźć prawdziwe perełki, na buszowanie po stoiskach trzeba poświęcić co najmniej 2-3 godziny.