Skomplikowane losy gdańszczan. Recenzja powieści „Skazy” Izabeli Żukowskiej

Skazy

Johanna i Henrietta, bliźniaczki, które przez pierwsze lata życia były nierozłączne, po tragicznych wydarzeniach zerwały ze sobą kontakt. Jedna wybrała życie Polki, druga Niemki. Obok nich głównym bohaterem powieści „Skazy” Izabeli Żukowskiej jest Gdańsk. Czy z pozoru kochająca się rodzina skrywa tajemnice, np. romans lub bycie transwestytą? Czy panienka z dobrego, niemieckiego domu może związać się z biednym Polakiem z Nowego Portu? Jaki będzie finał miłości Żydówki i Niemca? Odpowiedzi znajdzie osoba, która sięgnie po najnowszą książkę pochodzącej z Gdańska autorki Izabeli Żukowskiej.

Powieść zbudowana jest wokół odkrywania tajemnic rodzinnych, które wpływają na teraźniejszość potomków. Mimo, że pisarka momentami umieszcza akcję w 2013 r. oraz w XVIII wieku, to najważniejsze i kluczowe są wydarzenia, które miały miejsce w latach dwudziestych i trzydziestych XX wieku. W kupieckiej, gdańskiej rodzinie Hollenbach przychodzą na świat bliźniaczki Johanna i Henrietta. Decyzje, które podejmują powodują, że ich drogi się rozeszły. Johanna zakochuje się w Polaku i po wojnie zostaje w Gdańsku. Nie przyznaje się, że jest Niemką. Natomiast Henrietta jest Niemką nie tylko z urodzenia, ale wręcz jest tym faktem zafascynowana. Na jej decyzje wpływa ideologia propagowana przez Adolfa Hitlera.

W książce odnajdziemy skomplikowane losy nie tylko Niemców, także Polaków i Żydów. W „Skazach” zabrakło mi Kaszubów, którzy pojawiają się tylko w postaci kucharki z Wejherowa. Tłem dla fikcyjnych wydarzeń są Berlin, Warszawa i tworząca się Gdynia, ale przede wszystkim Gdańsk. Chodzimy ulicami, które noszą dawne, niemieckie nazwy. Poznajemy fakty, które autorka wyczytała z archiwalnych gazet. Jak podkreślała Izabela Żukowska w wywiadzie dla Radia Gdańsk, akcję umieściła w międzywojennym Gdańsku, tyglu kultur i poglądów, bo Wolne Miasto Gdańsk ją najbardziej fascynuje. Zawsze marzyła o pisaniu książek i o tym, że jedna będzie poświęcona temu miastu w czasach tuż przed wybuchem II wojny światowej. Dlaczego? Bo jako powojenna gdańszczanka nie znała tego miejsca. Czytając, szukając informacji i dawnych mieszkańców odkrywała Wolne Miasto Gdańsk.

Izabela Żukowska przekazuje czytelnikom fascynację miastem, w którym ludzie się kochali, mieli różne pasje i zarabiali na życie. To była ich codzienność. Czytając powieść możemy spacerować ulicami i poznawać różne dzielnice Gdańska, poczuć klimat tych miejsc. Warto.

Autorka pokazuje też Gdańsk lat osiemdziesiątych i rodzącej się Solidarności. Również umieszcza akcję w wieku XVIII, ale moim zdaniem nie wiąże z innymi wydarzeniami. Powieść nie straciłaby na swej wymowie, gdyby nie było tych wątków. Odniosłam wrażenie, że mroczne początki rodu Hollenbachów mają na celu przekazanie tylko jednej myśli – że piekłem są ludzie.

Marzena Bakowska

Izabela Żukowska jest muzykologiem i socjologiem, ale pracuje jako dziennikarka. Od lat jest związana z Polskim Radiem, pisała dla miesięcznika „Kino”. Pracowała jako wykładowca na KUL-u i w Społecznej Akademii Nauk w Warszawie. Wcześniej ukazały się jej książki „Teufel”, „Gotenhafen” i „Nad miastem anioły”.

Zwiększ tekstZmniejsz tekstCiemne tłoOdwrócenie kolorówResetuj