Jeśli ktoś chce zaoszczędzić czas i w niecałe trzy godziny poznać dzieje Cezarego Baryki, to niech omija Teatr Wybrzeże. Spektakl „Przedwiośnie”, którego premiera odbyła się 14 marca nie jest prostym przeniesieniem szkolnej lektury na deski teatralne. Powieść Stefana Żeromskiego jest dla twórców przedstawienia pretekstem do poruszenia współczesnych problemów. Początkowo śledzimy losy Baryki. Ciekawie są przedstawione znane z powieści wątki. Jesteśmy razem z młodym Czarkiem w Baku, kiedy zaczyna go fascynować rewolucja. Towarzyszymy jego wyprawie z ojcem do Polski. Widzimy też jak zaczyna go wciągać świat romansu, kiedy przebywa w Nawłoci. Autorzy adaptacji (Natalia Korczakowska i Wojtek Zrałek-Kossakowski) zbudowali spektakl głównie na Baryce i pokazują chronologicznie wydarzenia. Wykraczają poza ramy powieści dążąc do współczesności. W miarę upływu czasu coraz więcej pojawia się odniesień do polityki i współczesnych ruchów społecznych. Na scenie występują takie postaci jak Józef Piłsudski czy Tadeusz Mazowiecki.
Kiedy widzowie po przerwie zajmą ponownie miejsca w fotelach, z „Przedwiośnia” już praktycznie nic nie ma. Zaczyna się zupełnie inny spektakl. Przypomina program telewizyjny. Raz prowadzone są dyskusje przepełnione gorzką oceną polityków i polityki. Innym razem reporter zaczepia przechodniów i pyta o udział w proteście oburzonych. Aktorzy grają sfrustrowanych, współczesnych ludzi, którzy dzielą się swoimi problemami. Dobrze wykształceni specjaliści, np. lekarze i architekci nie mają szans na pracę na etacie i muszą wyjechać z Polski. Załatwienie sprawy w konsulacie za pośrednictwem infolinii to horror. Kredyt hipoteczny pozbawia mężczyznę szczęścia rodzinnego, bo musi zarabiać na kolejne raty. A znużony pracownik korporacji marzy, by Polska była tylko dla Polaków.
Czy rewolucja to sposób na rozwiązywanie problemów społecznych? Dlaczego Polska odzyskując wolność w 1989 roku zapomniała o braterstwie? Takie pytania stawia widzom reżyserka Natalia Korczakowska uwypuklając problem równości, szczególnie w kontekście kapitalizmu. Wieści koniec ery demokracji liberalnej. Druga połowa spektaklu to głos w dyskusji o współczesnej Polsce. Pierwsza część przedstawienia była jedynie przygotowaniem do wyrażenia opinii o współczesności. Ale czy to w widzach wyzwoli chęć zmiany?
Scenografia autorstwa Anny Met jest oszczędna. Uwagę przyciąga ogromna instalacja przypominająca łąkę zawieszona nad głowami aktorów. Spektakl rozpoczyna się „narodzinami” Cezarego Baryki (w tej roli Piotr Biedroń), który nagi zjeżdża na linie z instalacji. Scenę otacza folia, która budzi skojarzenia ze „szklanymi domami”. Głos narratora i kostiumy Anny Met pokazują upływ czasu (zachwycające są szczególnie ubrania wprowadzające w okres międzywojenny).
Świetny w roli Cezarego Baryki jest Piotr Biedroń. Dorota Androsz (Karolina) zachwyca nie tylko grą, ale także sprawnością fizyczną i solowym tańcem (choć w pewnym momencie trwa on zbyt długo i spowalnia tempo akcji). Na uwagę zasługują także: uwodzicielska Laura Katarzyny Kaźmierczak, wycofana i zamknięta w świecie muzyki Wanda Justyny Bartoszewicz oraz Jakub Mróz, który prezentuje się jako cień i Lulek.
„Przedwiośnie” w Teatrze Wybrzeże uczniom nie zastąpi przeczytania lektury, ale na pewno pokaże jak można klasyczne dzieło literackie zinterpretować. Przesłanie jest czytelne, z opiniami z drugiej części spektaklu wielu się zidentyfikuje. Ale czy na pewno żyjemy w okresie „przedwiośnia”, przygotowania do rewolucji? Czas pokaże.