Wojciech Gęsicki po roku powrócił i zagrał w Muzycznych Wędrówkach Łosia i Basiora

Teraz nie jest już największym bardem, jak zwykł mawiać o sobie Wojciech Gęsicki, ale najwyższym. Najważniejsze jednak, że artyście ubyło tylko kilogramów, bo talent i kunszt wykonania wciąż są na wysokim poziomie.

Koncert w Studiu Radia Gdańsk im. Janusza Hajduna rozpoczął się solo występem Rafała Grząki. Muzyk tak jak podczas pierwszego koncertu Gęsickiego w naszej rozgłośni, towarzyszył mu na akordeonie. Potem na scenie pojawił się Wojciech Gęsicki, który przywitał się z fanami już tradycyjnym dialogiem – Dzień dobry państwu. – Dzień dobry panie Wojtku.

WSPÓLNA ZABAWA

Występy Gęsickiego to nie tylko przysłuchiwanie się temu, co ma do zaprezentowania muzyk na scenie. To przede wszystkim wspólna zabawa, w której czynnie uczestniczy publiczność. Już na początku na małą rozgrzewkę bard zaśpiewał wspólnie z fanami jeden z największych przebojów poezji śpiewanej – „Na Wojtusia z popielnika”. Publiczność także przyłączyła się między innymi do wspólnego śpiewania refrenu „Nuty wolą tańczyć solo…”.

NIEJEDEN TEKŚCIARZ

W repertuarze Gęsickiego znalazły się utwory, które wyszły spod pióra niejednego artysty. Dzięki temu na scenie Radia Gdańsk mogliśmy usłyszeć między innymi „Pieśń o przyjacielu” Włodzimierza Wysockiego, „Marsz zdechlaków” Nohavicy ze słowami w tłumaczeniu Tolka Murackiego oraz „Niepoczytalnego bibliotekarza” Jana Kazimierza Siwka. Gęsicki zinterpretował także takich klasyków jak Grechuta, Okudżawa i Cohen.

HUMOR

Podobnie jak przed rokiem tak i podczas sobotniego występu Gęsickiego nie zabrakło sporej dawki humoru. Nie tylko tej ukrywającej się między linijkami tekstów. Również zapowiedzi i anegdoty pomiędzy utworami nie szczędziły dawki humoru. Innymi słowy wieczór z Muzycznymi Wędrówkami Łosia i Basiora zakończył się z uśmiechem.

Anna Polcyn
Zwiększ tekstZmniejsz tekstCiemne tłoOdwrócenie kolorówResetuj